środa, 26 listopada 2014

Rozdział 4

"To, że milczę nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia"
Budzi się cała mokra,  unosi się do pozycji siedzącej i sięga z nocnego stolika szklankę wody,  a następnie opróżnia naczynie łakomymi łykami. Odkrywa się z powodu odczuwanego gorąca i wstaje z łóżka.  Podchodzi do okna i siada na parapecie. Wygląda przez szybę i podziwia gwiazdy,  stara oderwać myśli od snu i skupić je na czymś innym. Podziwia widoki okazujące się w świetle nocy,  chociaż zna ten krajobraz na pamięć.  Nie musi patrzeć przez szybę,  by wiedzieć jak wszystko wygląda nocą. Nie może zająć się liczeniem drzew, bo robiła to poprzednimi nocami,  nie musi liczyć latarni na ulicy,  wie ile ich jest. Czym więc ma zająć myśli? Zeskakuje na podłogę i podchodzi do biurka,  siada na krześle i zapala lampkę. W ręce łapie ołówek oraz kartkę. Postanawia narysować podobiznę chłopaka ze snu. Rysuje dokładnie każdy szczegół jego ciała,  nie musi mieć jego zdjęcia przed sobą,  ma jego sylwetkę wyobrażoną przed oczami. Szkicuje jego bujne włosy i duże oczy, w których zauważyła tyle uczuć. Nie umie odwzorować na kartce tego bólu, który odczytuje w jego tęczówkach. Przyszła pora na szkicowanie tych pełnych ust.
Gotowy portret blondyna odkłada na bok, zerka na zegarek wskazujący godzinę 3 am. Nie zaśnie już tej nocy,  to jest pewne.
-Laura? Już nie spisz?- Vanessa odchyla drzwi od jej pokoju.
Laura patrzy na starszą siostrą i kiwa głową na boki.
-Nie, nie śpię. Dzisiejszej nocy mija miesiąc- szepcze i wlepia wzrok w podłogę- Miesiąc,  dwadzieścia dziewięć nocy,  dwadzieścia dziewięć upadków w otchłań,  dwadzieścia dziewięć spotkań z jego ramionami- wymienia brunetka.
-Może to będzie miesięczna przygoda- mówi starsza Marano nadal stojąc w drzwiach.
-Przygoda? To nie przygoda,  to moje drugie życie,  które mnie wykańcza- zwierza się i podaje siostrze kartkę z podobizną chłopaka ze snów- To on- wyjaśnia.
-Mmm, jakie ciacho. Gdyby mi się taki przystojniak śnił,  to bym tak nie marudziła i zabijałabym każdego,  kto przerwałby mi sen- śmieje się patrząc na portret chłopaka Vanka.
-Ba, tylko,  że mnie nikt nie budzi,  tylko sen przerywa się w tym samym momencie każdej nocy- tłumaczy siostrze z setny raz.
-Pech,  idź do łóżka.
*************************
Zwyczajny poranek,  zwyczajnego dnia,  zwyczajny poniedziałek,  zwyczajnego tygodnia. Zwyczajna ósma godzina,  zwyczajne lenistwo Laury nie pozwalające wstać jej z łóżka po zwyczajnej nie przespanej nocy.
-Lauraaa! Anabell przyszła!- informacja od siostry zmusza ją do opuszczenia ciepłej, miękkiej pościeli. Niechętnie zwleka się z łóżka i powoli w piżamach schodzi na dół.
-Jak się spało?- pyta Vanessa i dopiero potem patrzy na Laurę- Pytania nie było- dodaje widząc stan siostry. Worki pod oczami,  zaspane oczy, spuchnięte powieki i blada cera,  to cechy dominujące na twarzy młodszej brunetki.
-Wyglądasz strasznie- stwierdza Anabell przyglądając się przyjaciółce.
-Dzięki- odpiera Laura ziewając. Podchodzi do lodówki i wyjmuje swoje mleko czekoladowe. Odkręca korek i zanurza popękane wargi w butelce. Siada przy Anabell na krześle.
-Może odwołamy nasze dzisiejsze plany,  co?- pyta niepewnie Ana. Miały z Laurą iść dzisiaj na jesienne zakupy,  które od paru lat są ich tradycją.
-Nie!- protestuje brunetka- Ja ogarnę się i możemy iść. Jest dobrze- zapewnia.
-Laura, ty chyba się w lustrze nie widziałaś dzisiaj?- zgaduje Vanessa.
-Yhym, no nie- potwierdza Laura i unosi się z miejsca- Wracam za 15 minut- oświadcza i znika pokonując schody. Wchodzi do swojego pokoju i kieruje się do łazienki, gdzie przegląda się w lustrze. Przemywa twarz chłodną wodą i robi makijaż, którym stara się zakryć swoje worki pod oczami. Ubiera się w luźne ubrania i zbiega gotowa na dół do siostry i przyjaciółki.
-Już jestem- oznajmia i już po chwili czuje na sobie spojrzenia towarzyszek.
-W ogóle nie widać,  że przed paroma minutami wyglądałaś jak wyglądałaś- mówi Vanessa.
-Nom- dopowiada Anabell.
-Dzięki?- Laura przychyla głowę na bok.
-To idziemy?- Ana wstaje z krzesełka i czeka na odpowiedz Laury.
-Oczywiście- idą we dwie na korytarz, by ubrać się w kurtki.
-Lau?- zwraca się Vanessa do siostry oparta o famugę drzwi, Laura odwraca się do niej- Bądź przed 15, przed 16 masz wizytę u kolejnego  specjalisty- informuje i znika za progiem drzwi. Laurę ogarnia wewnętrzny smutek~ kolejna wizyta, kolejne zbędne wiadomości, z których i tak nic nie wyniknie. Zaczyna już tracić nadzieję w to, czy kiedykolwiek będzie mogła normalnie przespać noc i dowiedzieć się kim jest ten chłopak.
Wychodzą we dwie z domu Laury i wsiadają do samochodu Anabell.
-To, co? Gotowa na podbijanie największych galerii w mieście?- pyta z widoczną ekscytacją Ana, której uśmiech nie znika z twarzy.
-Yhym...- mruczy zniechęcona Laura, gdyby Van nie przypomniała jej o wizycie zapewne jej humor byłby znacznie lepszy.
><><><><><><><>
Dziewczyny wysiadają przed galerią, ale tylko Ana z entuzjazmem kroczy w stronę budynku i podskakuje jak mała dziewczynka. Laura martwi się kolejną wizytą u specjalisty. Przywyka powoli do ciągłych rozczarowań na tych spotkaniach i już nie raz chciała zrezygnować z tych wszystkich wizyt, ale zawsze powstrzymywało ją zdanie Vanessy- Pamiętaj, żeby nigdy nie zwątpić. To, że pierwszy lekarz, drugi,  trzeci nie powiedzą Ci niczego istotnego~ nie oznacza, że czwarty również. Jak przestaniesz na pięćdziesiątej wizycie, a właśnie pięćdziesiąt pierwsza będzie tą najistotniejszą to nigdy się nie dowiesz!
Właśnie dzięki tej wypowiedzi siostry chce poznać prawdę.  Zapewne dużo ludzi powiedziałoby- Głupia,  zajmuje się jakimś tam snem, który nic nie znaczy...
Dla niej znaczy i to bardzo wiele.
-Laura, co sądzisz o tej sukience?- Anabell wychodzi z przymierzalni w kremowej sukience sięgającej jej do połowy ud i prezentuje się przyjaciółce.
-Idealnie!- wykrzykuje Laura w trochę lepszym humorze- Ale wiesz co?- patrzy na Anę.
-No nie wiem, więc mów- śmieje się Ana, a Laura jej wtóruje swoim śmiechem.
-Zaraz Ci coś przyniosę- oświadcza brunetka i mgnie przez sklep w poszukiwaniu idealnego dodatku do sukienki Any. Bierze wypatrzony dodatek w ręce, wraca do przyjaciółki i podaje jej fioletową apaszkę idealnie komponującą się z ową kremową sukienką.
Ana zakłada dodatek i gotowa ponownie patrzy na Laurę,  by ta dokonała recenzji zestawu.
-Idealnie- stwierdza Laura.
-Dziękuję- Ana obraca się wokół własnej osi- To teraz coś dla siebie- wybiega ciągnąc Laurę za sobą,  a po drodze rzuca tylko banknoty za sukienkę na kasę i opuszczają sklep.
Wkraczają zadowolone do kolejnego butiku, a Ana podaje Laurze błękitną sukienkę.
-No nie wiem, nie mój styl- jęczy Laura, a Anabell patrzy na nią zawiedzonym wzrokiem- Oj, no dobra- ulega Anie i kieruje się do przebieralni. Po paru minutach odsłania zasłonę,  by móc pokazać się blondynce.
-Rany- Ana przykłada dłoń do ust- Wyglądasz cudownie!
-Dziękuję- uśmiecha się brązowooka i zerka na zegarek zdobiący jej nadgarstek- Cholera!- klnie.
-Co?
-14.30, muszę wracać do domu- panikuje w obawie o korki,  w końcu o tej porze jest największy tłok na ulicach LA. Zasłania się i szybko przebiera w swoje rzeczy.  Gotowa biegnie do kas, by zapłacić za sukienkę. Kasjerka długo wpisuje kod na kasę.
-Proszę się pospieszyć!- warczy zniecierpliwiona Laura.
-Proszę poczekać.
-Nie mam czasu!- krzyczy brunetka i sama przykłada cenę do czytnika,  a następnie kładzie pieniądze na blat- Bez reszty- mówi i opuszcza z Aną sklep.


                                  *************************************
                                                              Pandki <3
                                 Witam Was jak widzicie z nowym rozdziałem ;*
                            Hmmm przeraża mnie liczba obserwatorów bloga,
                                 więc postarajcie się  ją zmienić <3
                                     Jeśli statystyki się nie zmienią,
                              albo nadal nie będziecie komentować, to usunę bloga...
                                    Bo to wszystko nie będzie miało sensu.
                             Mam wrażenie, że historia Wam się nie podoba....
                       Nie zaszkodzi wam poświęcić minuty i skomentować,
                                    a tym samym poprawić mi humor :)
                     Ostatnio nie mam chęci do niczego, więc motywujcie mnie...proszę.
                                                             ~Alex <3

piątek, 21 listopada 2014

Rozdział 3

"Marzę o cofnięciu czasu. Chciałabym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczy­tać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku."
***W poprzednim rozdziale****
-Tak, pokłóciliśmy się- replikuje brunet- O ciebie- dodaje.
-Jest zazdrosna?- Laura próbuje ukryć ton nadziei, choć nie za bardzo jej się to udaje...
*****************************
-Tak- odpiera Lucas wesołym tonem głosu- Jak widać, nie za bardzo Ci to przeszkadza- przyciąga do siebie Laurę jeszcze mocniej. Siedzą tak blisko siebie, że nawet powietrze nie może przedostać się w przestrzeń między nimi. -Ależ oczywiście, że martwię się o wasz związek- przewraca oczami brązowooka i uśmiecha się do swojej sympatii. Ile ona by dała, by ta para nie była razem, ale nie chce się wtrącać w ich związek, w którym i tak ostatnio nie układa się za najlepiej.
-Nie kłam, bo ci nosek urośnie- śmieje się Lucas i wzdycha ciężko- Sam już nie wiem co do niej czuję, bo wiesz jak to jest: raz lepiej, raz gorzej. Tylko u nas ciągle jest gorzej- dopowiada poważniej podchodząc do sytuacji. Z Sią spotyka się już dwa lata, więc ich związku nie można uznać za głupią, dziecinną miłość, tylko coś poważniejszego. Ale nie ważne w jak zaawansowanym związku się ktoś znajduje...Każde kłótnie bolą tak samo mocno. Każde rozstanie przynosi wiele cierpienia. Nie unikniemy bólu miłości, nie możemy uciec od tego uczucia. Nie ma człowieka, który by ani razu nie kochał, nie ma pocałunków, które za każdym razem są takie same.Oddzielne przeżycia związane z miłością są tak samo bardzo zaawansowane jak i bolesne.
-Nie kłamię- oburza się i splata ręce na klatce piersiowej udając obrażoną. Ona uwielbia, kiedy on ją przeprasza, uwielbia się z nim droczyć i patrzeć w jego oczy, które szczerze ją przepraszają.
-Lari...na kilometr można wyczuć, że nigdy nie popierałaś mojego i Sii związku- mówi chłopak. Laura patrzy na niego i stara się nie zaśmiać, nadal chce wymusić na nim przeprosiny.
-Nie prawda! Jak możesz tak uważać?- pyta go przygryzając od środka policzki, by móc zachować poważną minę- Muszę iść- wygramola się z objęć Lucasa i rusza w kierunku domu. Chłopak podchodzi do niej od tyłu i obejmuje swoimi rękami za talię. Stoją przez parę minut w bezruchu, żadne nie chce przerywać uścisku.
-Przepraszam- szepce jej do ucha, Laurę przechodzą dreszcze.
-Puść, muszę iść-warczy. Chłopak puszcza ją natychmiastowo,  a brunetka odchodzi,  sama nie wiedząc co wywołało u niej taki napad złości. Idzie szybkim krokiem nie zważając na wszystko co ją otacza.  Nie dostrzega pięknego zachodu słońca,  lekkiego wiaterku muskającego jej skórę oraz kolorowych liści spadających z drzew,  co zawsze u niej budziło podziw i zachwyt.  Teraz tego nie odczuwa,  patrzy na otoczenie jak przez inne, gorsze okulary.
Dochodzi do swojego domu i dzwoni dzwonkiem,  nie wysila się by poszukać kluczy, które zapewne są w jej torebce. Vanessa otwiera drzwi po dłuższym czasie dzwonienia Laury dzwonkiem.
-O matko, jak ty wyglądasz- załamuje się Vanessa i odgarnia z twarzy siostry włosy rozwiane przez wiatr,  a także wyciąga z nich drobne listki.
-Cóż,  jesień- wzrusza ramionami Laura i zdejmuje wierzchnie ubrania.
-Było zadzwonić,  bym po ciebie przyjechała- wypowiada tradycyjne słowa starsza Marano, młodsza patrzy na nią z politowaniem, a jej oczy mówią "Mam 19 lat, nie 5. Nie potrzebuję niańki".
-Zrobić Ci herbaty?- proponuje Van.
-Mam ręce i nogi.
-Wiem.
-Nie widać.
-Chcę pomóc i się chociaż do tego przydać.
-Van, skoro już chcesz być dobrą starszą siostrą,  to wysil się trochę- wzdycha Laura i opiera się o ścianę.
-Jak? Staram się jak mogę- rozkłada ręce i kieruje się do kuchni, Laura niechętnie idzie za nią.
-Na przykład, mogłabyś zaobserwować codziennie rano, że zamiast herbaty pije mleko czekoladowe, bo nie jestem smakoszką herbaty- mówi Laura, a starsza siostra szybko zwraca wzrok w jej stronę.  Stoją i wzajemnie zabijają się spojrzeniem. Laura uśmiecha się lekko,  bo chce rozluźnić atmosferę i pozbyć się nahalnego spojrzenia Vanessy.
-No fakt- strasza Marano odwraca się tyłem do siostry. Przeczesuje włosy ręką i ściska powieki próbując powstrzymać łzy. Na marne i tak słona woda wydostaje się spod powiek,  spływa po jej policzkach. Vanessa zakrywa twarz dłońmi i biegnie do swojego pokoju. Wchodzi do swojego kąta i zaklucza drzwi,  by nikt nie przeszkodził jej w biciu się z myślami. Biegnie i rzuca się przodem bezradna na łóżko. Ma wrażenie, że jest niepotrzebna,  Laura okazuje jej samowystarczalność na każdym kroku, kiedy chce zrobić coś od siebie.  Ale czego ona oczekuje? Laura ma 19- naście lat i nie potrzebuje już jej tak jak zaledwie dwa lata temu,  gdy potrzebowała rad, jak wkroczyć w dorosłość. Zbyt bardzo przyzwyczaiła się do bycia oparciem i encyklopedią siostry,  a teraz boi się o jej życie.  Zawsze, przez całe życie była przy Laurze,  a teraz kroczą innymi drogami. Ich rodzice, no właśnie...ich rodzice.  Dlaczego to zrobili? Dlaczego zostawili je same? Obudziły się i rodziców nie było,  zostawili tylko list. List, w którym napisali pin do karty kredytowej z 500 1 000 000$ na koncie, a także przeprosinami za wszytko.  I pomyśleć,  że od tamtego dnia minęło już 5 lat. Dziewczyny są od siebie uzależnione, jedna bez drugiej nie dałaby rady. Szkoda, że jedna z drugą swoimi wadami tworzą między więzią ich łączącą coraz większą przepaść.
-Vanessa- Laura puka do drzwi od pokoju siostry- Vanessa!
Van ignoruje słowa siostry,  tak jak tamta robiła to rankiem w samochodzie.
-Zostaw mnie- mamrocze łkając w poduszkę.
-Proszę,  wpuść mnie.
-Nie!
-Proooszę!
-Laura idź stąd,  pogadamy jutro.
Laura poddaje się i wchodzi do swojego pokoju.  Wie, że nie zaśnie zbyt prędko,  boi się. Wie, że znowu przeżyje to samo.  Znowu spadnie w przepaść i znajdzie sie w jego objęciach...




-----------------------
Witam moje Pandki <3
Rozdzialik opóźniony.
Ale uwaga...następny będzie jak pod tym znajdzie się co najmniej 20 komentarzy ;3
~Alex ,3

poniedziałek, 17 listopada 2014

Rozdział 2

"Cza­sami pod ser­decznym uśmie­chem kryją się wiel­kie doz­na­ne krzyw­dy,nies­pełnione marze­nia i miłość,która za­miast szczęścia ofiaro­wała ból."

-Czemu nie chcesz ze mną rozmawiać?- pyta smutna Vanessa, przekręcając kluczyk w stacyjce. Laura wzrusza ramionami i postanawia ignorować starszą siostrę. Jej myśli znowu odbiegają do tematu snu...znowu milion pytań zagłusza jej myśli. Kim może być ten chłopak? Ile on ma lat? Dlaczego śni jej się to samo przez miesiąc? Śni jej się ktoś, kogo w życiu prawdopodobnie nie widziała na oczy, ktoś kto jest wytworem jej wybujałej wyobraźni. Brunetka czuje się nie komfortowo, nie może się na niczym innym skupić, bo w jej głowie ciągle krążą myśli na temat jednego snu, który stał się częścią jej życia.
-Zawieź mnie do Anabell - mówi do starszej siostry. Vanessa mierzy siostrę spojrzeniem, mruży oczy i skręca w prawą przecznicę. Podjeżdża pod dom Anabell, a Laura wysiada i zamyka drzwi z hukiem. Jest wkurzona i wyczerpana ciągłymi wizytami u najróżniejszych specjalistów. Chce tylko zapomnieć i odpocząć od wszystkiego, zrelaksować się, ale nie potrafi...
Puka do drzwi, które po chwili są otwierane przez Anabell.
-Hej- wita się całusem w policzek z przyjaciółką i wtarga do jej domu. We dwie w śmiertelnej ciszy idą na górę do pokoju Any i siadają w fotelach.
-Nie wiesz nic?- zgaduje przyjaciółka Laury i patrzy na nią ze współczuciem.
-Nie wiem, niestety- brunetka potwierdza przypuszczenia Any i zakłada nogę na nogę wykazując tym swoją bezradność.
-Zaraz wracam!
Ana zrywa się z miejsca i wybiega z pokoju. Po jakimś czasie wraca do Laury z paczką jej ulubionych ciastek w ręku. Podchodzi do przyjaciółki i macha jej smakołykami przed oczami uśmiechając się przy tym jak idiotka. Laura przejmuje w ręce opakowanie i od razu je otwiera.
-Przez ciebie przytyje- rozwesela się i bierze ciastko do ust, nawet nie pytając Anabell, czy też chce skosztować.
-Przydałoby Ci się- Anabell uśmiecha się blado, zawsze zazdrościła Laurze idealnej figury i dobrego metabolizmu. Uważa Laurę za swój wzór do naśladowania i podporę, by dążyć do celu. Wie, że jak będzie ćwiczyć, to osiągnie szczyt i będzie taka szczupła jak brunetka.
-Mhm...tobie też- śmieje się Laura, ale od razu uśmiech znika z jej ust, gdy widzi przygnębioną Anę- Przepraszam- dodaje z wyrzutem sumienia. Nie chciała urazić przyjaciółki tym bardziej, że wie o jej kompleksach.
-Nie szkodzi, po prostu..-.wzdycha- Czuję się bezradna. Ćwiczę i ćwiczę, a żadnych postępów- ukrywa twarz w dłoniach i patrzy przez palce na Laurę.
-Jesteś piękna...i ja cię kocham taką jaką jesteś. Nie patrzę na twój wygląd, dla mnie jesteś idealna i nie potrzeba ci chudnąć-relacjonuje brązowooka.
Anabell uśmiecha się życzliwie, podchodzi do przyjaciółki by zrobić z nią wielkiego hugsa. Laura wstaje i obejmuje z całej siły Anę. Przez takie przytulanie okazują jak są dla siebie ważne. Jedna bez drugiej byłaby nikim, dopiero we dwie tworzą całość, tworzą tą niesamowitą przyjaźń.
-Dziękuję za wsparcie- mówi Ana- Bez ciebie byłabym już całkiem zakompleksiona- chichocze.
-Muszę iść, jestem umówiona z Lucasem- oznajmia brązowooka i zabiera torebkę z fotela- Przepraszam, że byłam tak krótko.
-Lars...on ma dziewczynę- przypomina Ana, Laura patrzy na nią ze smutnym uśmiechem, Wie, że Lucas ma dziewczynę i jest szczęśliwy, a sama świadomość, że on jest szczęśliwy wywołuje u niej radość nie do opisania. Nigdy nie przyszłoby jej przez myśl by rozwalić jego związek z Sią. Nie chce być szczęśliwa na korzyść czyjegoś nieszczęścia.
-Wiem. Pa- szybko przytula jeszcze raz Anabell na pożegnanie i opuszcza jej dom.
Idzie do parku, który na szczęście jest tylko z dala o pięć minut drogi od domu jej przyjaciółki.
Gdy dociera na miejsce siada na swojej ulubionej ławce. Po paru minutach czekania, pojawia się on, samym widokiem powodując zmianę jej humoru na lepszy.
-Hej- wstaje i obejmuje go za szyje.
-Witaj- odpowiada Lucas i kładzie swoje ręce na jej biodrach, powodując u Laury mrowienie w okolicach, gdzie musnął swoimi dłońmi jej ciała. Od razu jej mięśnie spinają się rozkosznie, uwielbia te uczucie, jak jej ciało reaguje na jego dotyk i obecność.
Odrywają się od siebie z widoczną niechęcią i siadają na ławce obok siebie. Lucas obejmuje brunetkę ramieniem, zachowują się jak para, mimo, że nią nie są.
-Co tam u ciebie?- pyta spięta Laura, zawsze na początku ich rozmowy nie może się wyluzować, musi oswoić się z jego dotykiem.
-Nawet dobrze, chociaż mogłoby być lepiej- odpiera brunet i przyciska dziewczynę bardziej do siebie- Strasznie się za Tobą stęskniłem- dodaje, a Laura oblewa się widocznym rumieńcem.
Czuje ciepło przechodzące przez jej ciało.
"Głupie rumieńce!"- krzyczy brunetka w myślach i zaczyna szybko łapać powietrze do ust, by zmniejszyć temperaturę ciała...
-Też tęskniłam- uśmiecha się do przyjaciela- Jakieś problemy z Sią?- zgaduje i w myślach ma nadzieję, że jej przypuszczenia są słuszne, chociaż wie, że te myśli są brudne i chamskie.
-Tak, pokłóciliśmy się- replikuje brunet- O ciebie- dodaje.
-Jest zazdrosna?- Laura próbuje ukryć ton nadziei, choć nie za bardzo jej się to udaje...



~~~~~~~~~~~~
Witam Was moje Pandy <3
Rozdział taki sobie, wiem :3
Ale przecież mówiłam, że pierwsze rozdziały są w cholerę nudne i krótkie ;)
Pewnie wielu z Was Pandki nie może się doczekać pojawienia się Rossa w opowiadaniu, ale to w swoim czasie kochani <3
Hah myślę obecnie nad tym, jak naszego blondi zapoznać z Laurą w nietypowy sposób :D
Komentujcie= motywujcie! Liczę na szczere opinie ;*
Proszę też o zajrzenie do zakładki "bohaterowie", jest tam istotna w opowiadaniu postać, która...hmm może sami się domyślicie jak przejrzycie DOKŁADNIE zdjęcia wszystkich postaci, hę?

~Alex :3

sobota, 15 listopada 2014

One Shot- Jeśli nie masz dla czego żyć, znajdź coś za mógłbyś umrzeć!

Życie,  czym ono właściwie jest? Darem, który otrzymujemy od losu, czy czymś większym? Dla jednych ludzi życie ma większą wartość,  niż dla drugich. Zazwyczaj jest tak,  że ludzie nie cieszą się z możliwości bycia na tym świecie. Dlaczego? Obecnie mamy XXI wiek.  Jest to wiek problemów,  depresji,  przemęczenia. Ludzie~ najczęściej młodzież posiada nudności, brak apetytu, bezsenność i odczuwa ciągłe poczucie winy- to wszytko jest objawami depresji. Takie osoby nie cieszą się z daru życia i chcą jak najszybciej zniknąć z tego świata. Do takich osób należy Laura Marano, która pozornie jest zwykłą, uśmiechniętą nastolatką. Jak widać pozory mylą nawet najbliższych dziewczyny. Brunetka ma 18 lat, dopiero wkroczyła w rutynę prawdziwego życia, a już chce odejść.  Zwykli ludzie,  znaczy nie mający tak dużych problemów powiedzieli by o niej- tchórz! Chce uciec od problemów,  zamiast je rozwiązywać! Ale co przeciętny człowiek może wiedzieć o kolorze, którym osoba z depresją patrzy  na świat?  Prawda jest taka, że nic, bo nigdy nie znajdowali się w takiej sytuacji.
Założę się,  że nigdy, nawet za pieniądze nie chcieliby zamienić się duszą i ciałem z Laurą. A jakby się zgodzili na taką zamianę,  to po paru minutach już chcieliby wrócić do swojego ciała. Szczerze mówiąc ja sama staram się do tej pory zrozumieć Laurę, chociaż znam ją już dobrych parę lat. Tak, jestem przyjaciółką Laury, a nazywam się Alexa.
Od kilku miesięcy przyglądam się rozwojowi choroby Laury,  bo depresja to bardzo poważna choroba. Staram się patrzeć tak jak ona na wszytko co nas otacza,  by lepiej ją zrozumieć. Nadal nie mogę pojąć rozumienia przyjaciółki i cięcia się. Tylko głupi ludzie uważają,  że ludzie, którzy się tną robią to z głupoty i tchórzostwa. Robią to, bo chcą zmienić ból psychiczny na fizyczny.  Czy pomaga? Takim osobom zdecydowanie tak. Nigdy nie powiedziałam do Laury "Nie tnij się,  jesteś głupia,  bo to robisz!" Dlatego,  że to stwierdzenie bardziej zniżyło by jej poziom wartości. Zawsze jej powtarzałam "To co robisz jest niewłaściwe", a ona zawsze odpowiadała "Ale pomaga", ostatnio jednak jej kwesta się zmieniła i w odpowiedzi usłyszałam "Wiem, dziękuję,  że mi to uświadamiasz". Doświadczenie nauczyło mnie, że takim ludziom trzeba pomagać jak tylko się potrafi,  więc staram się zrobić wszystko co w mojej mocy by jej pomóc. W jaki sposób? Staram się mówić jej,  że z problemami trzeba walczyć,  a nie jak się upadnie leżeć i się poddawać.  Nie mogę bezczynnie patrzeć jak na jej nadgarstku jest coraz więcej ran, mówię jej, że musi postawić się sama sobie i wziąć się w garść,  a wtedy wygea i zobaczy, że jest najlepsza~ a nie słaba,  jak jej się wydaje.
~~~
Właśnie ruszyłam na spotkanie z Laurą~ przeczuwam kolejną poważną rozmowę. 
-Witaj- podeszłam do niej i pocałowałam ją w policzek na powitanie, jak to mamy w zwyczaju.
-Cześć- obejmuje mnie- Muszę Ci wszystko opowiedzieć- oznajmiła i usiadła na ławce.
-No to opowiadaj- usiadłam obok niej gotowa na zwierzenia przyjaciółki.
-Znowu to zrobił,  znowu uciekłam z płaczem z domu...
♡♡Oczami Laury, 2h wcześniej♡♡
Wróciłam do domu,  znów pełna strachu i układająca w głowie plan wydarzeń.
-Córeczko!- zawołał mnie ojciec. Bicie mojego serca przyspieszyło, wrócił pewnie cały upity.
-Już idę! -odkrzyknelam. Musiałam do niego iść,  bo gdybym nie poszła byłoby źle. Powoli poszłam do salonu,  gdzie ojciec leżał na kanapie z piwem w ręku. Zaczęłam się trząść ze strachu,  jest nieobliczalny- Tak?- spytałam zatrzymując się w drzwiach.
-Podejdź- rozkazał,  stanęłam przed nim i spojrzałam w te jego pełne złości oczy.
-Jestem,  więc czego chcesz?
Wstał z kanapy i popchnął mnie na na nią lekko,  upadłam na bok i szybko uniosłam się do pozycji siedzącej.
-Jesteś już taka dorosła,  piękna- o nie,  zaczęło się. Zbliżył się do mnie i ściągnął mi rękaw bluzki.  Drgałam ze strachu- Nie bój się- powiedział spokojnym głosem.
-Zostaw mnie! - zaczęłam się wyrywać,  ale on był silniejszy. Przywarł mnie do łóżka i zdarł ze mnie ubranie,  rozpłakałam się.
-Zamknij się!- krzyknął i rozbierał się.  Zadzwonił jego telefon z gabinetu, musiał wyjść- Masz tu czekać!
Gdy tylko opuścił salon w samej bieliźnie wyszłam przez okno. Usiadłam pod drzewem kilka ulic od domu, wtedy podszedł Ross.
-Laura, trzymaj- zdjął swoją koszulkę i podał mi ją. Założyłam ubranie chłopaka, czyli mojego przyjaciela.
-Dziękuję- trzęsłam się z zimna. Usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem.
-Znowu?
-Tak.
Nic więcej nie mówiliśmy,  nie było zbędnych pytań.  On zna mnie tak jak nikt inny, kocham go za to jaki jest.
Nigdy mnie nie opuścił, tak samo jak Alexa.  Jest moją przyjaciółką, ale nie zasługuje na przyjaźń z nią.
-Widziałem rano twoją mamę,  szła...- zaczął,  przerwałam mu i pokiwałam głową,  by nie kontynuował.
-Wiem w jakim była stanie. Wczoraj wymieniliśmy już drugi raz w miesiącu okno,  rodzice je wybili podczas kłótni- wydukałam,  a on bardziej przycisnął mnie do siebie.
-Och, przykro mi Lau, a jak tam w szkole? Pewnie też nie najlepiej- nawet nie musiał zgadywać. Nienawidzę szkoły i tych div, chodzących na szpileczkach, z tapetą na twarzy i do tego uważających się za jakieś gwiazdy.Mam dość przechodzenia obok nich korytarzem i słuchania obelg oraz krytyki na mój temat. Dlaczego nawet w liceum muszę cierpieć? Czy w tym świecie nie można być sobą?
-Nie najlepiej -odparłam.
***************Oczami Alexy*******
Laura skończyła opowiadać.
-Zrobiłaś to?- spojrzałam na jej nadgarstki i opuszkami palców dotknęłam świeżych ran.
Znałam odpowiedz~ zrobiła to.
-Przecież wiesz- zniżyła głos-Alexa ja nie potrafię. Jestem słaba, nie daję rady. Jestem głupia, bo zamiast walczyć o lepsze życie, tworzę kolejne rany.
Zamarłam. Mam dla ludzi znajdujących się w takiej samej sytuacji jak ja kolejną radę~ kiedy twój przyjaciel cierpi i upada, to do cholery masz pomóc mu wstać, a nie pozwalać, by upadł jeszcze niżej. Jak wyciągnąć ważną dla nas osobę z otchłani problemów i niskiej samooceny? Trzeba dawać wsparcie i angażować się w sytuację oraz się do niej dostosowywać. Nie można rzucać słów na wiatr,  gdy rozmawia się z taką osobą,  trzeba przemyśleć każde zdanie aby dotrzeć do niej.
Czasami,  kiedy leżę na łóżku,  to zamykam oczy i wyobrażam sobie,  że jestem w takiej samej sytuacji jak Laura,  wtedy udaje mi się myśleć tak jak ona i łatwiej mi ją zrozumieć. Nie wystarczy powiedzieć Będzie dobrze, należy się bardziej zaangażować. Mówić swojej przyjaciółce/ przyjacielowi jak bardzo nam na niej/nim zależy,  uświadomić,  że mają dla kogo żyć.
-Jesteś silna, bo masz odwagę przyznać się,  że źle postępujesz  okaleczając się. Pamiętaj, że blizny są jak rany odniesione w walce~ na swój sposób piękne.  Pokazują jaką ciężką drogę przeszłaś i jak silna dzięki temu się stałaś.
-Ty to zawsze wiesz co powiedzieć- przytuliła mnie- Dziękuję,  że jesteś i rozumiesz.  Ale nie mam powodów do życia
Rozumiem ją,  bo robi to z problemów,  a nie dla szpanu. O tak, znam takie przypadki,  gdy dziewczyny tną się dla zaimponowania innym. Wtedy to nie nazywa się bycie silnym,  tylko istna głupota. Takie osoby jak Laura są na swój sposób mądre,  część z nich tnie się nieświadomie i nawet ich to nie boli,  bo uodpornili się na ten ból. Cięcie się wtedy juz im nie pomaga,  nie mogą przenieść bólu psychicznego na fizyczny. A mimo to robią kolejne blizny~ są uzależnieni. Wtedy aby zapomnieć o beznadziejnej rzeczywistości sięgają po inne środki 'zapomnienia o bólu', takie jak tabletki, a nawet narkotyki.
Dlatego możesz,  a nawet musisz pomoc bliskiej osobie,  zanim żyletka nie pomoże i będą chcieli użyć innych sposobów. Tylko pamiętaj, że mówienie "Jesteś głupia", "jesteś idiotką" nie pomoże,  ale zaszkodzi jeszcze bardziej i możesz przyczynić się nawet do śmierci.
-Jeśli nie masz dla czego żyć,  znajdź coś za co mogłabyś umrzeć- powiedziałam, spojrzała na mnie i na jej twarzy pojawił się piękny uśmiech.
-Jesteś wspaniała i mądra.
-Jestem głupia, bo jeszcze Ci nie pomogłam.
-Pomagasz mi każdym gestem i mądrym słowem,  a wtedy robie kolejny krok do mety
-Której mety?
-Mety życia.
Czasami przebrnięcie przez przez całą drogę do mety życia zajmuje dni, miesiące,  a nawet lata.  Ale warto tyle czekać na skutki i świadomość,  że niby "głupią gadką" uratowało się komuś życie jest niesamowita.
***Rok później***
Laura wyprowadziła się od rodziców i mieszka ze mną w naszym mieszkaniu.  Jest clen już pół roku (nie okaleczała się). Jej rodzice podobno wzięli rozwód.  Ostatnio dowiedziałyśmy się, że jej matka zaczęła uczęszczać na terapię,  a ojciec jest na odwyku. Skończyłyśmy liceum pozbywając się przy tym hejterów Laury.  Zycie toczy się dalej...lepiej oczywiście.
-Alexa! Znowu się zamysliłaś- szturchnęła mnie Laura.
-Myślałam o drodzę, którą przeszłaś.
-Przeszłyśmy- poprawiła mnie- Przechodziłaś to razem ze mną.
-Och no tak- westchnęłam.
-Doszłyśmy do mety życia,  dzięki tobie jestem szczęśliwa.
-I dzięki Rossowi.  Pomagał nam w niektórych odcinkach- zauważyłam.
-No fakt. Kocham go.
Kocha go. Znalazła kogoś, dla kogo chce żyć.  Ty też możesz żyć lepiej,  jeśli tego chcesz...

******
Witajcie ♡
One Shot jest nietypowy i mam nadzieje,  ze wam się podobał,  a może nawet was czegoś nauczył.
Przepraszam za błędy, ale pisałam na telefonie ♡
Mi osobiście bardzo się podoba, ale to wy oceniacie :*
~Alex ♡

wtorek, 11 listopada 2014

Rozdział 1 ♡

"Wyobraźnia bez wiedzy może stworzyć rzeczy piękne. Wiedza bez wyobraźni najwyżej doskonałe."

-Stoję nad wielką przepaścią, wystarczy jeden podmuch wiatru, bym tam spadła, w tą otchłań ciemności. Trzęsę się ze strachu, bojąc się, że stracę równowagę.Staram się myśleć o czymś bardziej przyjemnym, niż o sytuacji, w której się znajduję. Chwieję się i spadam w dół... Spadam z myślą, że to już koniec, zamykam oczy. Kiedy unoszę powieki znajduję się w jego silnych ramionach, tuli mnie do siebie. Widzi, że już mam otwarte oczy i stawia mnie na ziemi. Rozumie pan?- pyta brunetka leżąc na łóżku w gabinecie psychologa, lekarz patrzy na dziewczynę beznamiętnie i kiwa głową.
-Możesz opisać tego chłopaka?- pyta specjalista, Laura unosi się do pozycji siedzącej podpierając rękami z tyłu.
-Ma blond włosy i mocno brązowe oczy, w których dostrzegam smutek, żal, współczucie, bezradność i ból. Jest strasznie blady, a jego usta nie drgają, są pełne i smutne.Nie odzywa się do mnie, więc nie mam pojęcia jaki ma głos. Na tym się kończy, budzę się cała spocona, jest mi duszno i gorąco- wyznaje nastolatka i z powrotem kładzie się na miękkim materacu.
-Często ma pani ten sen?- lekarz wszystko dokładnie notuje w notesie.
-Codziennie od miesiąca- odrzeka brunetka. Marano każdej nocy przeżywa to samo. Noc w noc ten sam sen, który już zna na pamięć... Nie pomaga jej nic, herbaty, zioła...kompletnie nic.Postanowiła poradzić się rady u specjalisty, uczęszcza na zajęcia do różnych lekarzy, ale u każdego to samo. Ta sama śpiewka: opisywanie snu, żmudne pytania i to wszystko, a żadnej poprawy.
-Myśli pani, że to sen proroczy?- lekarz uważnie przygląda się dziewczynie, czekając na odpowiedz, by móc wszystko zanotować.
-Nie wiem. Mogę powiedzieć panu tylko, że wcześniej też miałam sny z udziałem tego chłopaka, co prawda były to pojedyncze objęcia Morfeusza, ale sama świadomość, że on tam był...- mówi wlepiając wzrok w sufit. Blondyn z jej snów nikogo jej nie przypomina, dziewczyna usiłuje skojarzyć go z kimś z jej życia, ale nie  udaje jej się to. A może ten chłopak dopiero się pojawi? Prawdopodobne jest to, że to tylko wytwór jej wyobraźni, który jest ideałem jej chłopaka, pojawiającym się w snach. Laura zawsze miała słabość do blondynów, więc to wszystko nie może być zwykłym przypadkiem...
-A może ten chłopak był kimś ważnym dla pani w dzieciństwie? Jakimś przyjacielem, który opuścił panią?- brawo dla lekarza! 1-0 dla Laury, która dawno już na ten pomysł wpadła- Nie miała pani jakiegoś kolegi blondynka, z którym bawiła się w piaskownicy?
Dziewczyna kiwa przecząco głową. Przejrzała wszystkie zdjęcia z dzieciństwa jakie miała, na żadnym zdjęciu, gdzie była w gronie przyjaciół nie dostrzegła chłopca z blond czupryną.
-Nie, nie miałam- zaprzecza podejrzeniom pana Jake'a kiwając głową na boki.
-Może widziała pani jego zdjęcie w internecie i się pani spodobał?- drwi lekarz, Laura patrzy na niego i przez chwile się zastanawia. Może rzeczywiście? A może widziała tego chłopaka gdzieś na ulicy, lub w innym miejscu publicznym? Ale to niemożliwe mija tylu ludzi, a więc dlaczego on? To musi mieć jakieś powiązanie z czymś innym.
-Nie, nie wiem- plącze się nastolatka.
-Musi pani popytać znajomych, rodzinę...Może to daleki krewny, którego widziała pani raz na oczy, lub chłopak, który był na tej samej imprezie co pani- tłumaczy lekarz...
-Nie chodzę na imprezy- mamrocze Laura, lekarz patrzy na nią z rozchylonymi ustami- To nie dla mnie- wyjaśnia. Dziewczyna w przepychu czuje się przytłoczona, dlatego woli zwykłe spotkania towarzyskie w małym gronie najbliższych przyjaciół. Wystarczy jej zakręcona siostra Vanessa i jej paczka imprezowiczów, którzy codziennie powodują tłok w domu, a co najgorsze wchodzą tam gdzie nie powinni.
-A powinna pani korzystać z życia i bawić się dopóki może- stwierdza lekarz Jake- Starość nie radość, niech panienka spojrzy na mnie- śmieje się psycholog, na twarzy brunetki także pojawia się cień uśmiechu.
-Dziękuję za wizytę- unosi się osiemnastolatka i podaje lekarzowi dłoń, następnie wychodzi pospiesznie z gabinetu.W holu zakłada płaszcz, a szyję owija szalem, wychodzi z kliniki. Podchodzi powoli do samochodu, w którym za kółkiem siedzi Vanessa i siada na miejscu pasażera.
-Jak było?- pyta siostrę starsza Marano. Laura nienawidzi ciekawości siostry i jej pytań, którymi jest dręczona dzień w dzień po wizytach.
-Dobrze- odpowiada niechętnie...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie Pandy <3
Muszę Wam powiedzieć, że nienawidzę pisać pierwszych rozdziałów...
Są takie nudne i bezsensowne.Początkowe rozdziały będą krótkie ;)
Proszę o szczere komentarze ;*
~Alex <3

piątek, 7 listopada 2014

Prolog ♡

Ona zna tylko jego pozory, nie ma pojęcia jak wygląda jego wnętrze. Nigdy nie słyszała jego głosu,  ale wyobrażała sobie te brzmienie wywodzące się z tych pełnych ust. Jego ramiona w których lądowała po upadku,  były tak silne i umięśnione, ratowały ją przed śmiercią. Tak bardzo chciałaby odkryć jego tożsamość,  dowiedzieć się kim on jest.  Ale nie potrafi...tyle prób,  tyle upadków,  zero postępów~ tak wyglądają wyniki monotonnego śledztwa. Poszukiwania kogoś, kto istnieje tylko w jej wyobraźni. Być może nigdy nie odkryje osobowości tego chłopaka,  nigdy nie dowie się jak ma na imię i co ma wspólnego z jej życiem. W jej myślach pojawił się tłok myśli próbujących przypomnieć sobie jego, ale nigdzie go nie znalazła. Tyle przeszukanych zdjęć, wypytywań rodziny i nic. Stoi w miejscu. Tok wydarzeń nie pozwala jej na kolejny krok zbliżający ją do mety. Takich kroków jest tysiące,  a ona ma wrażenie jakby z kolejną wiadomością cofała się z powrotem do startu. Nie zaczęła nawet gry, boi się rywalizacji między prawdą, a oczekiwaniami. Z każdym ruchem rozum mówi "To nie ma sensu,  poddaj się", ale ona nie chce w głębi serca kolejnej porażki, po upadku podnosi się i idzie dalej,  mając nadzieje. Jej motto życiowe, to cytat "Idź powoli,  ale nigdy się nie cofaj". Ona nie ma się do czego cofać,  w końcu nawet nie wystartowała. To wszystko jest skomplikowane,  ma do wyboru- Porażka, albo zwycięstwo.  Co wybierze? Przecież wygrana jest bliżej niż się jej wydaje.  Nie dostrzegła nawet swoimi brązowymi tęczówkami jak blisko.  On jest na wyciągnięcie ręki,  tylko czy uda się jej go dosięgnąć?
Być może Laura stanie na mecie i wykrzyknie: Wygrałam!...


♥♡♥♡
Witajcie na moim nowym blogu Pandy!
Prolog zbyt wiele wam nie zdradza,  w zasadzie chyba nic nie można z niego wywnioskować,  no oprócz tego,  że główną bohaterką jest Laura Marano :)
Powiem wam, że prolog ma bardzo dużo powiązań z opowiadaniem :)
Bardzo, bardzo dużo :D Chociaż wy i tak się nic z tego nie domyślacie- przynajmniej tak mi się wydaje heh :*
Mam nadzieje,  że to moje dzieło będzie czytało wiele osób, a także komentowało wiele moich kochanych pandek ♡
~Alex ♡