sobota, 20 grudnia 2014

Rozdział 7 ♡

*****Następny dzień*****
Laura stoi gotowa pod drzwiami z walizką w ręku i czeka na Vanessę.
-Już jestem, gotowa?- pyta starsza brunetka zbiegając po schodach, Laura kiwa głową i odwraca się do drzwi, otwiera je i wychodzi na zewnątrz.
-Lauraaaaaaaaaaaa ty małpoooooo!- słyszy głos Anabell, unosi głowę i widzi biegnącą w jej stronę przyjaciółkę. Puszcza walizkę i biegnie do Any,  zarzuca ręce na jej szyję. Czeka ją miesiąc bez niej, bez osoby,  której najbardziej ufa, można powiedzieć,  że bardziej od Vanessy.
-Będę tęskniła!- mówi odklejając się od blondynki.
-Ja też i dlaczego mi nie powiedziałaś, że wyjeżdżasz? Tylko wszystkiego dowiedziałam się od Vanessy!- oburza się i krzyżuje ręce na klatce piersiowej.
-Przepraszam- przytula przyjaciółkę raz jeszcze i słyszy wołanie Vanessy z samochodu- Do zobaczenia za miesiąc kochana!- oddala się od blondynki i rusza do samochodu. Zajmuje miejsce pasażera i wygląda przez okno,  za którym widzi Anabell,  machają sobie rękami i Vanessa odpala auto.
-Ahhh, masz dzwonić conajmniej raz dziennie, będziemy pisały maile i smsy- objaśnia Vanessa.
-Tak jest- Laura wygląda przez szybę i zauważa Lucasa- Zatrzymaj się!- nakazuje,  a Vanessa wykonuje polecenie młodszej siostry. Laura wyskakuje z samochodu i biegnie do chłopaka.
-Laura!- Lucas podchodzi do brunetki i obejmuje ją w talii- Wyjeżdżasz?
-Tak, będę tęskniła- mówi wtulając się w jego tors, unosi głowę i wpija się w jego usta. Niewinny całus przeistacza się w zahłanny pocałunen pełen przelewanej miłości. Z niechęcią oddalają się od siebie i patrzą sobie w oczy. Laura nie może nacieszyć się jego widokiem,  więc pożera go wzrokiem.
Lucas wyjmuje z kieszeni małe pudełeczko i daje je Laurze. Dziewczyna patrzy na niego i ledwo co trzyma ręce przy sobie,  by znowu nie rzucić mu się na szyję. Chęć przytulenia go wygrywa i brunetka ląduje u niego w ramionach.
-Co to jest?- pyta spoglądając na  fioletowe pudełeczko.
-Otwórz- uśmiecha się do niej.
Brunetka otwiera pudełeczko i jej oczom ukazuje sie naszyjnik z nawieszką w kształcie litery L, patrzy na Lucasa.
-Jest piękny , dziękuję. Dlaczego L?
-Bo Lucas,  bo Laura, bo Love- objaśnia brunet i ostatni raz obejmuje delikatnie dziewczynę,  a następnie pomaga jej zapiąć wisiorek.
-Kocham Cię,  do zobaczenia- Laura odbiega do Vanessy,  która patrzy na nią z czekaniem na wyjaśnienia. Młodsza brunetka patrzy na Lucasa stojącego za szybą, przesyła mu buziaka i macha dłonią w jego stronę.
-Nawet przystojny ten Twój Romeo- przyznaje Vanessa.
-Yhymmm....
*****
Laura wsiada do autokaru z grupą,  z którą będzie na obozie przez cały miesiąc.  Siada sama na tylnym siedzeniu i zakłada słuchawki na uszy. Dostrzega czarnowłosą dziewczynę patrzącą na nią czarnymi oczami. Owa dziewczyna ubrana w czarne ubrania i glany siada na siedzeniu przed Laurą i odwraca się do niej.
-Daga- podaje dłoń Laurze.
-Laura, milo poznać- wymusza uśmiech brunetka.
-Czy miło,  to się okaże- szatynka odwraca się od Laury. Brunetce siedzą w głowie słowa Dagi Czy miło, to się okaże. Co szatynka chce jej przez to przekazać? A może po prostu z góry zakłada, że się nie polubią? Teraz do autokaru wsiada dziewczyna w blond lokach i błękitnych oczach,  zajmuje miejsce obok Dagi, podają sobie dłoń. Blondynka także odwraca się do Laury. -Hej! Jestem Angela- uśmiecha się przyjaźnie.
-A ja Laura.
Dziewczyny rozmawiają ze sobą jeszcze parę minut.
-Hej, mogę z Tobą usiąść?- pyta ją znajomy głos,  Laura szybko patrzy na osobę,  która zadała jej pytanie, ale okazuje się,  że nie zna tej dziewczyny  chociaż trochę przypomnia jej ona Anabell. Ale przecież to nie może być ona i Ana nie ma brązowych, krótnich włosów.
-Jasne, siadaj- odpiera Laura i dalej kontynuuje rozmowę z Angelą, którą wszyscy nazywają Ellie, z nieznanych na razie Laurze powodów.
-Mówię Ci, a na tym obozie co roku są takie ciachaaa- śmieje się Ellie.
-Na przykład? Znasz kogoś,  kto co roku z tych ciach jest na obozie?- pyta Laura i przypomina sobie o Lucasie. Co będzie jak pozna jakieś ciacho i zakocha się? Co będzie z Lucasem? Spogląda na swój wisiorek od brunetka i łapie go w dłoń.  W niewiadomy sposób przed jej oczami pojawia się obraz ich razem. Widzi jak przytula go na ławce w parku i jej ciało spina się pod wpływem jego dotyku. Puszcza luźno naszyjnik, a obraz znika. Co tu się dzieje?
-Na przykład co roku jest taki chłopak Ross, na którego lecą wszystkie dziewczyny,  ale niestety blodnynek ma dziewczynę,  która wygląda identycznie tak jak ty- mówi blondyna,  a Laura patrzy na nią jak na niewiadomo kogo.
-Ta-ak j-aak ja-a?- duka brunetka,  a Ellie kiwa głową.
-Tak, Ross miewa podobno sny z jej udziałem,  znaczy tej jego dziewczyny Katie.
-Jak on wygląda?- pyta Laura, a Ellie pokazuje jej grupowe zdjęcie z obozu z ubiegłego roku. Od razu rozpoznaje chłopaka z jej snów.
-Cholera!
-Co?!- tym razem oprócz Ellie odwraca się do Laury Daga.
Laura opowiada dziewczynom o snach i jak trafiła na obóz. Te z zaciekawieniem słuchają brunetki i nie odrywają od niej wzroku.
-Cholera Laura! Ross śni o Tobie!- wykrzykuje Daga, a wszyscy w autokarze zwracają wzrok na dziewczyny- Zajmijcie się własnym życiem- warczy szatynka i od razu wszyscy wracają do poprzednich zajęć.
-To mnie przeraża- odzywa się sobotór Anabell, o którym dziewczyny zapomniały- Muszę dotknąć twojej dłoni- kontynuuje ni stąd ni z owąt. Laura z nowymi przyjaciółkami patrzy na dziewczynę jak na ufo.
-Co? Po co?
-Po prostu wyciągnij dłoń w moją stronę.
Brunetka z wahaniem podaje dziewczynie dłoń,  a tamta uśmiecha się przebiegle. Delikatnie łapie dłoń Laury i opuszkami palców masuje ją.
-Hmmm Laura Marie Marano...hmmm zakochana w niejakim Lucasie, który zerwał dla niej z Sią. Wczoraj opieprzyla w sklepie kasjerkę, gdy spieszyła się do lekarza. W drodze zaczęła okladac przyjaciółkę poduszkami,  a dzisiaj chciała wyjechać bez pożegnania...no ładnie. Dzisiaj już całkowicie nie myśli o swojej pięknej przyjaciółce Anabell i zajęła się swoimi nowymi koleżankami...niedługo pewnie już całkiem zapomni o owej pięknej blondynce i zajmie się Dagą oraz Ellie...
Laura zabiera  dłoń i zaczyna się głośno śmiać. Wszystko dla niej jest jasne,  jej przyjaciółka siedzi obok niej. Cieszy się jak głupia i nie wie co powiedzieć.
-Ana, szmato- przytula blondynko~ brunetkę- Możesz zdjąć tą perułkę- ciągnie za włosy Any, ale one ani drgną. Laura rozszerza oczy.
-Bo wiesz...to nie perułka...
-Co? Żartujesz? Brzydko ci w ciemnych włosach- wystawia język ku dziewczynie.
-Tobie za to zawsze brzydko- nie obyło się bez zdania Anabell.



----------------------------------------------
Witam Pandy C:
No i mam dylemat, czy zawieszać bloga, czy nie <3
Oczywiście wiem jakie są konsekwencje zawieszenia- E(L)MO ღ Kocham Cię <3
Ross pojawi się być może w następnym rozdziale, ale zależy to od mojego humoru C:
No i od tego, czy zawieszę bloga, czy nie XD
-Alex <3
PS: WCHODZIMY W TE LINKI I OBSERWUJEMY BLOGI:
It's my life... - my love :3 Wspaniały blog jak i autorka E(L)MO ღ ;*
Taniec uczuć- eee pewnie znacie... autorką jestem ja :3
Cali Girls- omnomnom *o* by: Rebeka :3





sobota, 13 grudnia 2014

Rozdział 6 ♥

"Nikt nie jest doskonały. Jak długo uparcie staramy się poprawiać, nasze niedoskonałości są po prostu etapami drogi"

-Vanessa już jestem!- krzyczy Laura przekraczając próg domu, strasza siostra zbiega na dół i staje przed Laurą.
-I co? Hm? Wiesz coś? Pewnie tak, a może się mylę?- obsypuje młodszą pytaniami, co wzbudza u Laury podejrzenia.  Oczywiste dla niej jest to, że strasza siostra coś  ukrywa. Zawsze gdy chce ją zająć czymś innym, tym razem odpowiadaniem na pytania chodzi o jakiegoś chłopaka, który wtedy ma czas na ucieczkę przez okno.
-Hmmm Vanessa czyżbyś miała jakiegoś gościa?- Laura nastawia ucho i chichocze- Bo wydaje mi się,  że na górze słyszę jakieś kroki- puszcza Vanessie oczko i biegnie pędem na górę,  mało co nie potykając się o schody. Wpada do pokoju siostry i zauważa otwarte drzwi balkonowe,  szybkim krokiem idzie na taras i wychyla się przez barierkę. Dostrzega kolegę, przyjaciela lub chłopaka Van, nie wie kim on jest dla jej siostry,  bo za dużo tych chłopaków odwiedza ich dom. Wraca szybko do pokoju siostry i zauważa bokserki leżące obok łóżka,  wpada na genialny pomysł. Chwyta bieliznę w opuszki palców i biegnie z powrotem na taras.
-Ej, chyba czegoś zapomniałeś!- krzyczy do chłopaka,  który męczy się z zejściem.
-O, dzięki! Rzuć je!- nakazuje chłopak.
-Nie? Przecież możesz tu wrócić i sam sobie je wziąć,  ja nie gryzę...chyba- uśmiecha się i wraca do pokoju,  gdy wpada Vanessa do swojego królestwa.
-Lauraaa- warczy- Czy ty masz w ręku...
-A no tak, oddaj mu- daje siostrze bokserki i śmiejąc się pod nosem opusza pokój. Zbiega na dół i wyciąga telefon z kieszeni. Przy okazji wypada jej wizytówka do organizatorów obozu.  Postanawia zadzwonić,  wybiera numer.
-Dzień Dobry,  z tej strony Nicole Evans, w czym mogę pomóc?- słyszy kobiecy,  przyjazny głos.
-Witam, nazywam się Laura Marano, dzwonię w sprawie obozu- wyjaśnia brunetka i chodzi nerwowo dookoła wyspy w kuchni. To będzie jej pierwszy w życiu obóz,  z dala od przyjaciół,  otoczenia, z obcymi ludźmi,  których będzie zapewne pierwszy raz widziała na oczy.
-Ach tak... Więc chce pani zgłosić córkę na obóz?- pyta kobieta,  a Laura zastyga w miejscu, po usłyszeniu słowa~ córka.
-Siebie,  mam 19- naście lat- syczy do telefonu i słyszy westchnięcie.
-Och, rozumiem,  ja emmm przepraszam- mówi zakłopotanym głosem pani Nicole,  a Laura zaczyna się śmiać.
-Nie szkodzi- odpowiada wesołym głosem i nalewa sobie jedną ręką soku pomarańczowego do szklanki.
-Dobrze, więc La... ughhh przypomnij swoje imie.
-Laura Marano.
-Dobrze Lauro, twój rok urodzenia?
-29 listopada,  1995 roku.
-Imiona rodziców?
-Ellen i Damiano- odpiera się plecami o blat i osówa się plecami na ziemię. Ogarnia ją smutek na przypomnienie rodziców,  zaciska mocno powieki, aby się nie rozpłakać. Pogodziła się z ich odejściem,  gdy zostawili je same, ale każde wypowiedzenie ich imion zadaje cios prosto w serce. Czuje te znajome uczucie i pustkę nie zapełnioną rodzicielską miłością.
-Twój pesel?
Laura podaje z pamięci załamanym głosem cyferki z peselu i inne podstawowe informacje na swój temat.
-To kiedy mam być gotowa na ten obóz? I gdzie?- pyta Laura, a na widok schodzącej na schodach Vanessy unosi się z podłogi i idzie do swojego pokoju.
-Jutro,  o 13 na przystanku przed LA Universy (Jakaś nazwa wymyślonaprzeze mnie- od aut.)
-Dobrzę, dziękuję.  Do widzenia!
-Do widzenia.
Kończy rozmowę i odwraca się do tyłu,  w progu stoi Vanessa z założonymi rękami i kamienną twarzą.
-Możesz mi to wyjaśnić?- pyta nie wchodząc do pokoju Laury i pokazuje młodszej wizytówkę z numerem, na który przed chwilą dzwoniła.
-Tak- odpowiada.
-Więc?- robi krok do przodu.
-Wyjeżdżam jutro na obóz, lekarz mówił, że powinnam jechać,  by odpocząć od wszystkiego- wyjaśnia i siada na swoim łóżku,  Vanessa dołącza się do niej i kładzie głowę na ramieniu młodszej siostry.
-Zostawiasz mnie?- łamie jej się głos,  nie chce zostać sama na tyle czasu.  Jeszcze wczoraj płakała z powodu oddalania się od Laury,  a teraz ta wyjeżdża zostawiając ją samą.
-Muszę,  wiesz o tym- wzdycha i czuje jak spadają na jej bluzkę łzy Vanessy,  gładzi siostrę po włosach- Przepraszam.
-Jedź jak musisz.  Pomóc Ci się pakować?- proponuje.
-No pewnie!
Laura wstaje z łóżka i idzie do szafy, podczas gdy Vanessa przynosi z garderoby walizkę. Wszystkie ubrania Laury lądują na łóżku,  siostry siadają i zaczynają wybieranie odpowiednich ciuchów. Rozmawiają na wiele tematów,  które do niedawna nawet by je nie zainteresowały.
-No Vanka, to kim był dla ciebie ten przystojniak, hm?- Laura zaczyna temat chłopaków.  Vanessa rumieni się i spuszcza głowę.
-No to ten...no... Chcesz tą sukienkę na obóz?- stara się zmienić temat i ukazuje siostrze sukienkę. Laura zabiera od niej ubranie i wkłada je do walizki. Nie chce, aby Vanessa zmieniła temat tak jak zawsze.
-Nie sukienkuj mi tu, tylko mów!- uderza lekko siostrę w przed ramie.
-Eric, mój były- wyznaje.
-Były? Były, z którym byłaś w łóżku?- pyta Laura ze zdziwieniem. Chociaż nie ma w tym nic dziwnego,  bo to w końcu Vanessa, przez którą Laura nie miała nigdy dobrej opinii w szkołach. Cóż Vanessa jest wyrywna i chyba była z każdym przystojnym chłopakiem ze szkoły. Każdym chłopakiem jako para, nie w łóżku, przynajmniej taką Laura ma nadzieję. Nigdy nie nazwałaby Van dziwką, bo jej siostra na pewno nie zniżyłaby się do poziomu lądowania w łóżku z pierwszym lepszym.  Można uznać to tak, że wpuszcza do sypialni tylko tych odpowiedzialniejszych chłopaków, ale co do tego Laura też nie ma pewności. Kocha Vanessę i wierzy,  że siostra nie zrobi żadnej głupoty i, że jak wróci z obozu nie okaże się,  że za parę miesięcy będzie ciocią.
-Yhym...będziesz starsza, to zrozumiesz- mówi Vanessa,  a Laura stara się zachować powagę. Nie lubi jak ktoś traktuje ją jak dziecko, które uczy się życia.
-Yhym...kiedy byłaś w moim wieku zaczęłaś być taka, a nawet wcześniej- wtrąca, a Vanka patrzy na nią chłodnym wzrokiem. Naprawdę to powiedziała? Powiedziała siostrze,  że zaczęła być "taka" w jej wieku, a nawet dużo wcześniej?
-Jaka zaczęłam być?
-Taka...Chłopaki, łóżko,  imprezy,  alkohol...- młodsza wymienia na palcach nie spuszczając wzroku z Vanessy.
-Czyli kiedy zaczęłam być taką dziwką?- pyta Vanessa.
-Tego nie powiedziałam- zaprzecza brunetka.
-Ale pomyślałaś- drodzy się rozbawionym głosem starsza,  a Laurze spada ciśnienie, obawiała się srogiej reakcji siostry.
-Nigdy nie nazwałabym Cię dziwką.
-Nie powiedziałabyś mi o mnie prawdy? Bo taka jest prawda,  jestem zwykłą szmatą Lau- łapie siostrę za dłoń- Ale ty musisz być ode mnie mądrzejsza.
-Ranyyy- wzdycha Laura-Skoro uważasz,  że to złe,  to dlaczego to robisz?
Vanessa uśmiecha się szeroko, we wnętrzu Laury buzują mieszane emocje, spodowane zmiennym zachowaniem jej starszej siostry.
-Zaczęłam kiedy opuścili nas rodzice,  chciałam udowodnić jaka to jestem dorosła.
-Udowodniłaś tym jedynie swoją głupotę- mruczy Laura pod nosem,  tak aby Van nie słyszała.
-Co powiedziałaś?
-Niiiic- piszczy Laura.
-Słyszałaaaaammmmm- przeciąga litery tak jakby była dumna, że złapała siostrę na czymś złym i śmieją się obie-Wiem, byłam głupia,  ale nie zawsze udaje nam się być takim jakim chcemy.
-Po co chcieć być kimś lepszym, innym? Przecież można być sobą i ty masz być sobą.  Kocham ciebie,  nie chciałabym nudnej, cichej Vanessy,  już wolę tą dziwkę- śmieje się Laura i przytula siostrę. Ma spakowaną walizkę i odstawia ją pod drzwi,  gdzie będzie czekała na nią jutro...

***
Pandki!
Rozdziału nie miało być dzisiaj,  ale w związku z tym, że na dance nie mam napisanego,  ten rozdział jest jakby przeprosinowy ^^
Skoro miałam napisany juz dawno, więc opublikowałam :*
~Alex ♡

sobota, 6 grudnia 2014

Rozdział 5 ♡

"Została mi jeszcze do zapisania tylko jedna strona. Wypełnię jednosylabowymi słowami: I love, I have loved, I will love. (Kocham, kochałam,  będę kochać)"

-Hamuj!- krzyczy Laura,  gdy Ana zbyt bardzo rozpędza się na drodze i hamujeaz piskiem opon. Stoją w wielkim korku, a jest już 15 godzina- Cholera.
-Laurko, mam pomysł-śmieje się Ana, i daje nacisk na Laurko. Laura nie nawidzi, kiedy przyjaciółka tak się do niej zwraca.
-Dziwka- chichocze brunetka i sięga z tylnego siedzenia poduszki, a następnie okłada nimi blondynkę siedzącą za kierownicą.
-Eeej...- jęczy napastowana Ana i także poduszki z tylnego siedzenia lądują u niej w rękach- Szmata!- śmieje się Anabell rzucając w Laurę poduszką. Brunetka obrywa w brzuch i zgina się wpół .
-Auuuu suka!- Laura wystawia język Anie i trafia ją w ramię. "Zabawę" przerywa im trąbienie samochodów z tyłu. Blondyna wychyla się przez okno i spogląda na kierowców w tylnich samochodach .
-Księżniczko, czyżbyś nie wiedziała jak wciska się gaz?- pyta ją chłopak na około w ich wieku, stojący w korku na sąsiednim pasie. Laura nie może powstrzymać śmiechu i wybucha niepohamowanie.
-Wypachaj się parafianie!- blondynka pokazuje chłopakowi środkowy palec i odjeżdża z piskiem opon,  po założeniu okularów przeciwsłonecznych na oczy- Frajej- prycha i spogląda na śmiejącą się obok brunetkę.
-Ale przystojnyyyy- uśmiecha się Laura.
-Nooo...- potwierdza druga.
Laura pomrukuje pod nosem nucąc piosenkę,  która właśnie rozbrzmiewa w samochodzie. Ana skupia się na kierowaniu autem, lecz co chwilę zdarzenia zmuszają ją do powiedzenia nieprzyjemnych słów niektórym kierowcom.
-Jedź idioto!- krzyczy. Facet z samochodu przed dziewczynami zatrzymuje się na środku pasa i wysiada, a potem kieruje się w ich stronę.
-Mówiłaś coś dziewczynko?- pyta uśmiechając się przyjemnie.
-Tak. Mówiła, a teraz niech pan wybaczy...spieszymy się- odpowiada za przyjaciółkę Laura, która nie ma czasu na kłótnie Any z jakimiś idiotami.
Anabell zerka na nią kątem oka, a jej wzrok mówi- A mogłam tak fajnie się posprzeczać...
♥♡♥♡
Laura wysiada z samochodu,  gdy są pod kliniką.
-Dzięki- mówi do przyjaciółki i szybko wchodzi do budynku.  Po drodze dzwoni jeszcze do Vanessy aby poinformować ją,  że Ana zawiodła ją do kliniki.
Wchodzi przez drzwi i kieruje sie do gabinetu.  Puka w drzwi i po usłyszeniu Proszę uchyla je,  a następnie robi krok do środka.
-Witam- lekarz wstaje zza biurka i podchodzi do brunetki,  a następnie wyciąga dłoń w jej stronę- Mam nadzieję, że będę potrafił Ci pomóc.
-Wątpię- wypala Laura i nie podaje nawet lekarzowi dłoni,  tylko wymija faceta i siada wygodnie w fotelu, a potem zakłada nogę na nogę.
-Więc,  wszystkie dokumenty na temat twoich problemów mam przesłane- oświadcza lekarz i siada na swoim fotelu. Patrzy na brunetkę, następnie pisze coś na kartce.
-Czyli nie musze tłumaczyć tego wszystkiego znowu?- Laura siada wyprostowana i podpiera się na rękach.
-Nie, mam całą recenzję i nie mam zamiaru trzymać Cię tu długo- oznajmia specjalista- Uważam,  że skoro mamy jeszcze wakacje,  to powinnaś wyjechać na jakiś obóz,  zabawić się,  oddalić od rzeczywistości i monotonnego życia- relacjonuje pisząc dalej zdania na białym papierze.
-Obóz?
-Yhymmm potrzebny Ci odpoczynek od domu,  więcej świeżego powietrza i dużo, dużo więcej odpoczynku. Może kiedy będziesz wypoczęta, to organizm będzie bardziej uodporniony i sny znikną- tłumaczy brunetce.
Może lekarz ma rację,  Laura jest wykończona tym wszystkim i potrzebne jej oderwanie od świata.  Musi wyjechać na obóz z dala od domu,  od ludzi, od Laucasa, od Vanessy.
-Tu masz numer do organizatorów fajnego obozu- lakarz podaje Laurze wizytówkę,  a brunetka chowa ją do kieszeni i wstaje z krzesła.
-Do widzenia,  dziękuję- rzuca szybko i opuszcza gabinet.

♥♡♥♡
Laura wraca do domu i znowu zamiast zadzwonić po Vanessę woli iść piechotą.  Uznała,  że przyda jej się odrobina powietrza,  a poza tym uwielbia jesień. Jesień...właśnie....wrzesień...słońce i spadające liście.  Został jeszcze ponad miesiąc "wakacji" zanim trzeba będzie iść na uczelnie. Woli korzystać z dni wolnych i spędzić chociaż pare godzin na dworzu zanim wyjedzie na obóz.
-Laura!- odczuwa dłoń na swoim ramieniu.  Dotyk dłoni jego...Lucasa.
-Hej- uśmiecha się promienie i rzuca się chłopakowi na szyję.Czuje znajomą falę ciepła, która gotuje stopniowo jej krew.
-Muszę ci coś powiedzieć- zaczyna Lucas i chwyta Laurę za nadgarstek,  a następnie zwraca ją w swoją stronę- Laura...- oddycha ciężko i nie wie jak powiedzieć dziewczynie co do niej czuje.  Już dawno chciał to zrobić,  teraz uświadomił sobie co do niej czuje,  kocha ją.  Kocha ją, nie czuje do niej tego co do Sii, tylko wie, że to coś głębszego.
-Ymmm?-brunetka macha mu przed oczami, a on po powrocie do kontaktowania się ze światem rozgląda się dookoła.
-Ahh no tak. Kocham Cię- mówi i przyciąga Laurę do siebie,  by złożyć na jej ustach namiętny pocałunek. Ich usta złączają się w pocałunku, Laura odrywa się od bruneta.
-Poczekaj- mówi łapiąc powietrze do ust- Ja ciebie też- i zbliża się do niego ponownie,  zbliza się do jego twarzy,  ujmuje ją i przytyka swoje usta do jego warg. Chłopak wykonuje kolejny krok i pogłębia pocałunek.
-Nie jestem już z Sią- oznajmia szepcząc prosto do jej ucha- Lauro- odchodzi krok od brunetki i patrzy w jej oczy- Chcę z Tobą być.
-Lucas,  no...-gubi się Laura- Nie możemy być razem- kończy i spuszcza głowę. Trudno było jej to powiedzieć,  wie jak boli odrzucenie.  W końcu kiedy on był z Sią czuła jakby z każdym pocałunkiem Lucasa i Sii  ktoś wbijał jej nóż w plecy.
-Ale dlaczego?- łapie ją za nadgarstki i patrzą sobie w oczy.
-Ja niedługo wyjeżdżam na obóz,  z dala od domu.  Nie chcę być z Tobą na odległość- tłumaczy i chce odejść,  ale on nadal trzyma ją za nadgarstki. Bardzo chce z nim być,  ale w końcu wyjeżdża,  zdaje sobie sprawę,  że nie na zawsze. Kiedy nie są razem będzie jej łatwiej się pogodzić z brakiem jego obecności.
-Pojadę z Tobą- proponuje Lucas.
-Nie!- protestuje brunetka- Jadę na ten obóz sama, bo lekarz powiedział,  że muszę odpocząć od tutejszych ludzi i otoczenia.
-Lekarz?- chłopak jest zdziwiony.  Laura nie mówiła mu nigdy o snach i wizytach u psychologów i innych lekarzy, bo uznałby ją za wariatkę, która robi problemy z Bóg wie czego.
-Tak, ale pamiętaj,  że nawet jak Cię odrzucam, to nigdy nie pragnęłam tak bardzo żadnego chłopaka,  jak ciebie- wtula się w niego i odchodzi.
-Laura!- krzyczy za nią,  dziewczyna odwraca się- Kocham Cię i poczekam!
Laura kręci delikatnie głową i idzie w stronę domu.

****
Witam Was wraz z rozdziałem nr 5 :3
Ogólnie chyba możecie się już czegoś domyślić z tego rozdziału ;)
Powiem wam- Ross pojawi się za parę rozdziałów.
Jak pewnie zauważyliście jest w zakładce "Bohaterowie" dziewczyna o imieniu Katie :D i wygląda ona identycznie jak Laura :3
To tez ma mega znaczenie ^^
Dobra, za dużo wam powiedziałam :3
Dziękuję za mocną motywację <3
Jesteście kochani ^^
Pandki ♡
Do następnego rozdziału tu, lub na dance :**
~Alex ♥

środa, 26 listopada 2014

Rozdział 4

"To, że milczę nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia"
Budzi się cała mokra,  unosi się do pozycji siedzącej i sięga z nocnego stolika szklankę wody,  a następnie opróżnia naczynie łakomymi łykami. Odkrywa się z powodu odczuwanego gorąca i wstaje z łóżka.  Podchodzi do okna i siada na parapecie. Wygląda przez szybę i podziwia gwiazdy,  stara oderwać myśli od snu i skupić je na czymś innym. Podziwia widoki okazujące się w świetle nocy,  chociaż zna ten krajobraz na pamięć.  Nie musi patrzeć przez szybę,  by wiedzieć jak wszystko wygląda nocą. Nie może zająć się liczeniem drzew, bo robiła to poprzednimi nocami,  nie musi liczyć latarni na ulicy,  wie ile ich jest. Czym więc ma zająć myśli? Zeskakuje na podłogę i podchodzi do biurka,  siada na krześle i zapala lampkę. W ręce łapie ołówek oraz kartkę. Postanawia narysować podobiznę chłopaka ze snu. Rysuje dokładnie każdy szczegół jego ciała,  nie musi mieć jego zdjęcia przed sobą,  ma jego sylwetkę wyobrażoną przed oczami. Szkicuje jego bujne włosy i duże oczy, w których zauważyła tyle uczuć. Nie umie odwzorować na kartce tego bólu, który odczytuje w jego tęczówkach. Przyszła pora na szkicowanie tych pełnych ust.
Gotowy portret blondyna odkłada na bok, zerka na zegarek wskazujący godzinę 3 am. Nie zaśnie już tej nocy,  to jest pewne.
-Laura? Już nie spisz?- Vanessa odchyla drzwi od jej pokoju.
Laura patrzy na starszą siostrą i kiwa głową na boki.
-Nie, nie śpię. Dzisiejszej nocy mija miesiąc- szepcze i wlepia wzrok w podłogę- Miesiąc,  dwadzieścia dziewięć nocy,  dwadzieścia dziewięć upadków w otchłań,  dwadzieścia dziewięć spotkań z jego ramionami- wymienia brunetka.
-Może to będzie miesięczna przygoda- mówi starsza Marano nadal stojąc w drzwiach.
-Przygoda? To nie przygoda,  to moje drugie życie,  które mnie wykańcza- zwierza się i podaje siostrze kartkę z podobizną chłopaka ze snów- To on- wyjaśnia.
-Mmm, jakie ciacho. Gdyby mi się taki przystojniak śnił,  to bym tak nie marudziła i zabijałabym każdego,  kto przerwałby mi sen- śmieje się patrząc na portret chłopaka Vanka.
-Ba, tylko,  że mnie nikt nie budzi,  tylko sen przerywa się w tym samym momencie każdej nocy- tłumaczy siostrze z setny raz.
-Pech,  idź do łóżka.
*************************
Zwyczajny poranek,  zwyczajnego dnia,  zwyczajny poniedziałek,  zwyczajnego tygodnia. Zwyczajna ósma godzina,  zwyczajne lenistwo Laury nie pozwalające wstać jej z łóżka po zwyczajnej nie przespanej nocy.
-Lauraaa! Anabell przyszła!- informacja od siostry zmusza ją do opuszczenia ciepłej, miękkiej pościeli. Niechętnie zwleka się z łóżka i powoli w piżamach schodzi na dół.
-Jak się spało?- pyta Vanessa i dopiero potem patrzy na Laurę- Pytania nie było- dodaje widząc stan siostry. Worki pod oczami,  zaspane oczy, spuchnięte powieki i blada cera,  to cechy dominujące na twarzy młodszej brunetki.
-Wyglądasz strasznie- stwierdza Anabell przyglądając się przyjaciółce.
-Dzięki- odpiera Laura ziewając. Podchodzi do lodówki i wyjmuje swoje mleko czekoladowe. Odkręca korek i zanurza popękane wargi w butelce. Siada przy Anabell na krześle.
-Może odwołamy nasze dzisiejsze plany,  co?- pyta niepewnie Ana. Miały z Laurą iść dzisiaj na jesienne zakupy,  które od paru lat są ich tradycją.
-Nie!- protestuje brunetka- Ja ogarnę się i możemy iść. Jest dobrze- zapewnia.
-Laura, ty chyba się w lustrze nie widziałaś dzisiaj?- zgaduje Vanessa.
-Yhym, no nie- potwierdza Laura i unosi się z miejsca- Wracam za 15 minut- oświadcza i znika pokonując schody. Wchodzi do swojego pokoju i kieruje się do łazienki, gdzie przegląda się w lustrze. Przemywa twarz chłodną wodą i robi makijaż, którym stara się zakryć swoje worki pod oczami. Ubiera się w luźne ubrania i zbiega gotowa na dół do siostry i przyjaciółki.
-Już jestem- oznajmia i już po chwili czuje na sobie spojrzenia towarzyszek.
-W ogóle nie widać,  że przed paroma minutami wyglądałaś jak wyglądałaś- mówi Vanessa.
-Nom- dopowiada Anabell.
-Dzięki?- Laura przychyla głowę na bok.
-To idziemy?- Ana wstaje z krzesełka i czeka na odpowiedz Laury.
-Oczywiście- idą we dwie na korytarz, by ubrać się w kurtki.
-Lau?- zwraca się Vanessa do siostry oparta o famugę drzwi, Laura odwraca się do niej- Bądź przed 15, przed 16 masz wizytę u kolejnego  specjalisty- informuje i znika za progiem drzwi. Laurę ogarnia wewnętrzny smutek~ kolejna wizyta, kolejne zbędne wiadomości, z których i tak nic nie wyniknie. Zaczyna już tracić nadzieję w to, czy kiedykolwiek będzie mogła normalnie przespać noc i dowiedzieć się kim jest ten chłopak.
Wychodzą we dwie z domu Laury i wsiadają do samochodu Anabell.
-To, co? Gotowa na podbijanie największych galerii w mieście?- pyta z widoczną ekscytacją Ana, której uśmiech nie znika z twarzy.
-Yhym...- mruczy zniechęcona Laura, gdyby Van nie przypomniała jej o wizycie zapewne jej humor byłby znacznie lepszy.
><><><><><><><>
Dziewczyny wysiadają przed galerią, ale tylko Ana z entuzjazmem kroczy w stronę budynku i podskakuje jak mała dziewczynka. Laura martwi się kolejną wizytą u specjalisty. Przywyka powoli do ciągłych rozczarowań na tych spotkaniach i już nie raz chciała zrezygnować z tych wszystkich wizyt, ale zawsze powstrzymywało ją zdanie Vanessy- Pamiętaj, żeby nigdy nie zwątpić. To, że pierwszy lekarz, drugi,  trzeci nie powiedzą Ci niczego istotnego~ nie oznacza, że czwarty również. Jak przestaniesz na pięćdziesiątej wizycie, a właśnie pięćdziesiąt pierwsza będzie tą najistotniejszą to nigdy się nie dowiesz!
Właśnie dzięki tej wypowiedzi siostry chce poznać prawdę.  Zapewne dużo ludzi powiedziałoby- Głupia,  zajmuje się jakimś tam snem, który nic nie znaczy...
Dla niej znaczy i to bardzo wiele.
-Laura, co sądzisz o tej sukience?- Anabell wychodzi z przymierzalni w kremowej sukience sięgającej jej do połowy ud i prezentuje się przyjaciółce.
-Idealnie!- wykrzykuje Laura w trochę lepszym humorze- Ale wiesz co?- patrzy na Anę.
-No nie wiem, więc mów- śmieje się Ana, a Laura jej wtóruje swoim śmiechem.
-Zaraz Ci coś przyniosę- oświadcza brunetka i mgnie przez sklep w poszukiwaniu idealnego dodatku do sukienki Any. Bierze wypatrzony dodatek w ręce, wraca do przyjaciółki i podaje jej fioletową apaszkę idealnie komponującą się z ową kremową sukienką.
Ana zakłada dodatek i gotowa ponownie patrzy na Laurę,  by ta dokonała recenzji zestawu.
-Idealnie- stwierdza Laura.
-Dziękuję- Ana obraca się wokół własnej osi- To teraz coś dla siebie- wybiega ciągnąc Laurę za sobą,  a po drodze rzuca tylko banknoty za sukienkę na kasę i opuszczają sklep.
Wkraczają zadowolone do kolejnego butiku, a Ana podaje Laurze błękitną sukienkę.
-No nie wiem, nie mój styl- jęczy Laura, a Anabell patrzy na nią zawiedzonym wzrokiem- Oj, no dobra- ulega Anie i kieruje się do przebieralni. Po paru minutach odsłania zasłonę,  by móc pokazać się blondynce.
-Rany- Ana przykłada dłoń do ust- Wyglądasz cudownie!
-Dziękuję- uśmiecha się brązowooka i zerka na zegarek zdobiący jej nadgarstek- Cholera!- klnie.
-Co?
-14.30, muszę wracać do domu- panikuje w obawie o korki,  w końcu o tej porze jest największy tłok na ulicach LA. Zasłania się i szybko przebiera w swoje rzeczy.  Gotowa biegnie do kas, by zapłacić za sukienkę. Kasjerka długo wpisuje kod na kasę.
-Proszę się pospieszyć!- warczy zniecierpliwiona Laura.
-Proszę poczekać.
-Nie mam czasu!- krzyczy brunetka i sama przykłada cenę do czytnika,  a następnie kładzie pieniądze na blat- Bez reszty- mówi i opuszcza z Aną sklep.


                                  *************************************
                                                              Pandki <3
                                 Witam Was jak widzicie z nowym rozdziałem ;*
                            Hmmm przeraża mnie liczba obserwatorów bloga,
                                 więc postarajcie się  ją zmienić <3
                                     Jeśli statystyki się nie zmienią,
                              albo nadal nie będziecie komentować, to usunę bloga...
                                    Bo to wszystko nie będzie miało sensu.
                             Mam wrażenie, że historia Wam się nie podoba....
                       Nie zaszkodzi wam poświęcić minuty i skomentować,
                                    a tym samym poprawić mi humor :)
                     Ostatnio nie mam chęci do niczego, więc motywujcie mnie...proszę.
                                                             ~Alex <3

piątek, 21 listopada 2014

Rozdział 3

"Marzę o cofnięciu czasu. Chciałabym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczy­tać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku."
***W poprzednim rozdziale****
-Tak, pokłóciliśmy się- replikuje brunet- O ciebie- dodaje.
-Jest zazdrosna?- Laura próbuje ukryć ton nadziei, choć nie za bardzo jej się to udaje...
*****************************
-Tak- odpiera Lucas wesołym tonem głosu- Jak widać, nie za bardzo Ci to przeszkadza- przyciąga do siebie Laurę jeszcze mocniej. Siedzą tak blisko siebie, że nawet powietrze nie może przedostać się w przestrzeń między nimi. -Ależ oczywiście, że martwię się o wasz związek- przewraca oczami brązowooka i uśmiecha się do swojej sympatii. Ile ona by dała, by ta para nie była razem, ale nie chce się wtrącać w ich związek, w którym i tak ostatnio nie układa się za najlepiej.
-Nie kłam, bo ci nosek urośnie- śmieje się Lucas i wzdycha ciężko- Sam już nie wiem co do niej czuję, bo wiesz jak to jest: raz lepiej, raz gorzej. Tylko u nas ciągle jest gorzej- dopowiada poważniej podchodząc do sytuacji. Z Sią spotyka się już dwa lata, więc ich związku nie można uznać za głupią, dziecinną miłość, tylko coś poważniejszego. Ale nie ważne w jak zaawansowanym związku się ktoś znajduje...Każde kłótnie bolą tak samo mocno. Każde rozstanie przynosi wiele cierpienia. Nie unikniemy bólu miłości, nie możemy uciec od tego uczucia. Nie ma człowieka, który by ani razu nie kochał, nie ma pocałunków, które za każdym razem są takie same.Oddzielne przeżycia związane z miłością są tak samo bardzo zaawansowane jak i bolesne.
-Nie kłamię- oburza się i splata ręce na klatce piersiowej udając obrażoną. Ona uwielbia, kiedy on ją przeprasza, uwielbia się z nim droczyć i patrzeć w jego oczy, które szczerze ją przepraszają.
-Lari...na kilometr można wyczuć, że nigdy nie popierałaś mojego i Sii związku- mówi chłopak. Laura patrzy na niego i stara się nie zaśmiać, nadal chce wymusić na nim przeprosiny.
-Nie prawda! Jak możesz tak uważać?- pyta go przygryzając od środka policzki, by móc zachować poważną minę- Muszę iść- wygramola się z objęć Lucasa i rusza w kierunku domu. Chłopak podchodzi do niej od tyłu i obejmuje swoimi rękami za talię. Stoją przez parę minut w bezruchu, żadne nie chce przerywać uścisku.
-Przepraszam- szepce jej do ucha, Laurę przechodzą dreszcze.
-Puść, muszę iść-warczy. Chłopak puszcza ją natychmiastowo,  a brunetka odchodzi,  sama nie wiedząc co wywołało u niej taki napad złości. Idzie szybkim krokiem nie zważając na wszystko co ją otacza.  Nie dostrzega pięknego zachodu słońca,  lekkiego wiaterku muskającego jej skórę oraz kolorowych liści spadających z drzew,  co zawsze u niej budziło podziw i zachwyt.  Teraz tego nie odczuwa,  patrzy na otoczenie jak przez inne, gorsze okulary.
Dochodzi do swojego domu i dzwoni dzwonkiem,  nie wysila się by poszukać kluczy, które zapewne są w jej torebce. Vanessa otwiera drzwi po dłuższym czasie dzwonienia Laury dzwonkiem.
-O matko, jak ty wyglądasz- załamuje się Vanessa i odgarnia z twarzy siostry włosy rozwiane przez wiatr,  a także wyciąga z nich drobne listki.
-Cóż,  jesień- wzrusza ramionami Laura i zdejmuje wierzchnie ubrania.
-Było zadzwonić,  bym po ciebie przyjechała- wypowiada tradycyjne słowa starsza Marano, młodsza patrzy na nią z politowaniem, a jej oczy mówią "Mam 19 lat, nie 5. Nie potrzebuję niańki".
-Zrobić Ci herbaty?- proponuje Van.
-Mam ręce i nogi.
-Wiem.
-Nie widać.
-Chcę pomóc i się chociaż do tego przydać.
-Van, skoro już chcesz być dobrą starszą siostrą,  to wysil się trochę- wzdycha Laura i opiera się o ścianę.
-Jak? Staram się jak mogę- rozkłada ręce i kieruje się do kuchni, Laura niechętnie idzie za nią.
-Na przykład, mogłabyś zaobserwować codziennie rano, że zamiast herbaty pije mleko czekoladowe, bo nie jestem smakoszką herbaty- mówi Laura, a starsza siostra szybko zwraca wzrok w jej stronę.  Stoją i wzajemnie zabijają się spojrzeniem. Laura uśmiecha się lekko,  bo chce rozluźnić atmosferę i pozbyć się nahalnego spojrzenia Vanessy.
-No fakt- strasza Marano odwraca się tyłem do siostry. Przeczesuje włosy ręką i ściska powieki próbując powstrzymać łzy. Na marne i tak słona woda wydostaje się spod powiek,  spływa po jej policzkach. Vanessa zakrywa twarz dłońmi i biegnie do swojego pokoju. Wchodzi do swojego kąta i zaklucza drzwi,  by nikt nie przeszkodził jej w biciu się z myślami. Biegnie i rzuca się przodem bezradna na łóżko. Ma wrażenie, że jest niepotrzebna,  Laura okazuje jej samowystarczalność na każdym kroku, kiedy chce zrobić coś od siebie.  Ale czego ona oczekuje? Laura ma 19- naście lat i nie potrzebuje już jej tak jak zaledwie dwa lata temu,  gdy potrzebowała rad, jak wkroczyć w dorosłość. Zbyt bardzo przyzwyczaiła się do bycia oparciem i encyklopedią siostry,  a teraz boi się o jej życie.  Zawsze, przez całe życie była przy Laurze,  a teraz kroczą innymi drogami. Ich rodzice, no właśnie...ich rodzice.  Dlaczego to zrobili? Dlaczego zostawili je same? Obudziły się i rodziców nie było,  zostawili tylko list. List, w którym napisali pin do karty kredytowej z 500 1 000 000$ na koncie, a także przeprosinami za wszytko.  I pomyśleć,  że od tamtego dnia minęło już 5 lat. Dziewczyny są od siebie uzależnione, jedna bez drugiej nie dałaby rady. Szkoda, że jedna z drugą swoimi wadami tworzą między więzią ich łączącą coraz większą przepaść.
-Vanessa- Laura puka do drzwi od pokoju siostry- Vanessa!
Van ignoruje słowa siostry,  tak jak tamta robiła to rankiem w samochodzie.
-Zostaw mnie- mamrocze łkając w poduszkę.
-Proszę,  wpuść mnie.
-Nie!
-Proooszę!
-Laura idź stąd,  pogadamy jutro.
Laura poddaje się i wchodzi do swojego pokoju.  Wie, że nie zaśnie zbyt prędko,  boi się. Wie, że znowu przeżyje to samo.  Znowu spadnie w przepaść i znajdzie sie w jego objęciach...




-----------------------
Witam moje Pandki <3
Rozdzialik opóźniony.
Ale uwaga...następny będzie jak pod tym znajdzie się co najmniej 20 komentarzy ;3
~Alex ,3

poniedziałek, 17 listopada 2014

Rozdział 2

"Cza­sami pod ser­decznym uśmie­chem kryją się wiel­kie doz­na­ne krzyw­dy,nies­pełnione marze­nia i miłość,która za­miast szczęścia ofiaro­wała ból."

-Czemu nie chcesz ze mną rozmawiać?- pyta smutna Vanessa, przekręcając kluczyk w stacyjce. Laura wzrusza ramionami i postanawia ignorować starszą siostrę. Jej myśli znowu odbiegają do tematu snu...znowu milion pytań zagłusza jej myśli. Kim może być ten chłopak? Ile on ma lat? Dlaczego śni jej się to samo przez miesiąc? Śni jej się ktoś, kogo w życiu prawdopodobnie nie widziała na oczy, ktoś kto jest wytworem jej wybujałej wyobraźni. Brunetka czuje się nie komfortowo, nie może się na niczym innym skupić, bo w jej głowie ciągle krążą myśli na temat jednego snu, który stał się częścią jej życia.
-Zawieź mnie do Anabell - mówi do starszej siostry. Vanessa mierzy siostrę spojrzeniem, mruży oczy i skręca w prawą przecznicę. Podjeżdża pod dom Anabell, a Laura wysiada i zamyka drzwi z hukiem. Jest wkurzona i wyczerpana ciągłymi wizytami u najróżniejszych specjalistów. Chce tylko zapomnieć i odpocząć od wszystkiego, zrelaksować się, ale nie potrafi...
Puka do drzwi, które po chwili są otwierane przez Anabell.
-Hej- wita się całusem w policzek z przyjaciółką i wtarga do jej domu. We dwie w śmiertelnej ciszy idą na górę do pokoju Any i siadają w fotelach.
-Nie wiesz nic?- zgaduje przyjaciółka Laury i patrzy na nią ze współczuciem.
-Nie wiem, niestety- brunetka potwierdza przypuszczenia Any i zakłada nogę na nogę wykazując tym swoją bezradność.
-Zaraz wracam!
Ana zrywa się z miejsca i wybiega z pokoju. Po jakimś czasie wraca do Laury z paczką jej ulubionych ciastek w ręku. Podchodzi do przyjaciółki i macha jej smakołykami przed oczami uśmiechając się przy tym jak idiotka. Laura przejmuje w ręce opakowanie i od razu je otwiera.
-Przez ciebie przytyje- rozwesela się i bierze ciastko do ust, nawet nie pytając Anabell, czy też chce skosztować.
-Przydałoby Ci się- Anabell uśmiecha się blado, zawsze zazdrościła Laurze idealnej figury i dobrego metabolizmu. Uważa Laurę za swój wzór do naśladowania i podporę, by dążyć do celu. Wie, że jak będzie ćwiczyć, to osiągnie szczyt i będzie taka szczupła jak brunetka.
-Mhm...tobie też- śmieje się Laura, ale od razu uśmiech znika z jej ust, gdy widzi przygnębioną Anę- Przepraszam- dodaje z wyrzutem sumienia. Nie chciała urazić przyjaciółki tym bardziej, że wie o jej kompleksach.
-Nie szkodzi, po prostu..-.wzdycha- Czuję się bezradna. Ćwiczę i ćwiczę, a żadnych postępów- ukrywa twarz w dłoniach i patrzy przez palce na Laurę.
-Jesteś piękna...i ja cię kocham taką jaką jesteś. Nie patrzę na twój wygląd, dla mnie jesteś idealna i nie potrzeba ci chudnąć-relacjonuje brązowooka.
Anabell uśmiecha się życzliwie, podchodzi do przyjaciółki by zrobić z nią wielkiego hugsa. Laura wstaje i obejmuje z całej siły Anę. Przez takie przytulanie okazują jak są dla siebie ważne. Jedna bez drugiej byłaby nikim, dopiero we dwie tworzą całość, tworzą tą niesamowitą przyjaźń.
-Dziękuję za wsparcie- mówi Ana- Bez ciebie byłabym już całkiem zakompleksiona- chichocze.
-Muszę iść, jestem umówiona z Lucasem- oznajmia brązowooka i zabiera torebkę z fotela- Przepraszam, że byłam tak krótko.
-Lars...on ma dziewczynę- przypomina Ana, Laura patrzy na nią ze smutnym uśmiechem, Wie, że Lucas ma dziewczynę i jest szczęśliwy, a sama świadomość, że on jest szczęśliwy wywołuje u niej radość nie do opisania. Nigdy nie przyszłoby jej przez myśl by rozwalić jego związek z Sią. Nie chce być szczęśliwa na korzyść czyjegoś nieszczęścia.
-Wiem. Pa- szybko przytula jeszcze raz Anabell na pożegnanie i opuszcza jej dom.
Idzie do parku, który na szczęście jest tylko z dala o pięć minut drogi od domu jej przyjaciółki.
Gdy dociera na miejsce siada na swojej ulubionej ławce. Po paru minutach czekania, pojawia się on, samym widokiem powodując zmianę jej humoru na lepszy.
-Hej- wstaje i obejmuje go za szyje.
-Witaj- odpowiada Lucas i kładzie swoje ręce na jej biodrach, powodując u Laury mrowienie w okolicach, gdzie musnął swoimi dłońmi jej ciała. Od razu jej mięśnie spinają się rozkosznie, uwielbia te uczucie, jak jej ciało reaguje na jego dotyk i obecność.
Odrywają się od siebie z widoczną niechęcią i siadają na ławce obok siebie. Lucas obejmuje brunetkę ramieniem, zachowują się jak para, mimo, że nią nie są.
-Co tam u ciebie?- pyta spięta Laura, zawsze na początku ich rozmowy nie może się wyluzować, musi oswoić się z jego dotykiem.
-Nawet dobrze, chociaż mogłoby być lepiej- odpiera brunet i przyciska dziewczynę bardziej do siebie- Strasznie się za Tobą stęskniłem- dodaje, a Laura oblewa się widocznym rumieńcem.
Czuje ciepło przechodzące przez jej ciało.
"Głupie rumieńce!"- krzyczy brunetka w myślach i zaczyna szybko łapać powietrze do ust, by zmniejszyć temperaturę ciała...
-Też tęskniłam- uśmiecha się do przyjaciela- Jakieś problemy z Sią?- zgaduje i w myślach ma nadzieję, że jej przypuszczenia są słuszne, chociaż wie, że te myśli są brudne i chamskie.
-Tak, pokłóciliśmy się- replikuje brunet- O ciebie- dodaje.
-Jest zazdrosna?- Laura próbuje ukryć ton nadziei, choć nie za bardzo jej się to udaje...



~~~~~~~~~~~~
Witam Was moje Pandy <3
Rozdział taki sobie, wiem :3
Ale przecież mówiłam, że pierwsze rozdziały są w cholerę nudne i krótkie ;)
Pewnie wielu z Was Pandki nie może się doczekać pojawienia się Rossa w opowiadaniu, ale to w swoim czasie kochani <3
Hah myślę obecnie nad tym, jak naszego blondi zapoznać z Laurą w nietypowy sposób :D
Komentujcie= motywujcie! Liczę na szczere opinie ;*
Proszę też o zajrzenie do zakładki "bohaterowie", jest tam istotna w opowiadaniu postać, która...hmm może sami się domyślicie jak przejrzycie DOKŁADNIE zdjęcia wszystkich postaci, hę?

~Alex :3

sobota, 15 listopada 2014

One Shot- Jeśli nie masz dla czego żyć, znajdź coś za mógłbyś umrzeć!

Życie,  czym ono właściwie jest? Darem, który otrzymujemy od losu, czy czymś większym? Dla jednych ludzi życie ma większą wartość,  niż dla drugich. Zazwyczaj jest tak,  że ludzie nie cieszą się z możliwości bycia na tym świecie. Dlaczego? Obecnie mamy XXI wiek.  Jest to wiek problemów,  depresji,  przemęczenia. Ludzie~ najczęściej młodzież posiada nudności, brak apetytu, bezsenność i odczuwa ciągłe poczucie winy- to wszytko jest objawami depresji. Takie osoby nie cieszą się z daru życia i chcą jak najszybciej zniknąć z tego świata. Do takich osób należy Laura Marano, która pozornie jest zwykłą, uśmiechniętą nastolatką. Jak widać pozory mylą nawet najbliższych dziewczyny. Brunetka ma 18 lat, dopiero wkroczyła w rutynę prawdziwego życia, a już chce odejść.  Zwykli ludzie,  znaczy nie mający tak dużych problemów powiedzieli by o niej- tchórz! Chce uciec od problemów,  zamiast je rozwiązywać! Ale co przeciętny człowiek może wiedzieć o kolorze, którym osoba z depresją patrzy  na świat?  Prawda jest taka, że nic, bo nigdy nie znajdowali się w takiej sytuacji.
Założę się,  że nigdy, nawet za pieniądze nie chcieliby zamienić się duszą i ciałem z Laurą. A jakby się zgodzili na taką zamianę,  to po paru minutach już chcieliby wrócić do swojego ciała. Szczerze mówiąc ja sama staram się do tej pory zrozumieć Laurę, chociaż znam ją już dobrych parę lat. Tak, jestem przyjaciółką Laury, a nazywam się Alexa.
Od kilku miesięcy przyglądam się rozwojowi choroby Laury,  bo depresja to bardzo poważna choroba. Staram się patrzeć tak jak ona na wszytko co nas otacza,  by lepiej ją zrozumieć. Nadal nie mogę pojąć rozumienia przyjaciółki i cięcia się. Tylko głupi ludzie uważają,  że ludzie, którzy się tną robią to z głupoty i tchórzostwa. Robią to, bo chcą zmienić ból psychiczny na fizyczny.  Czy pomaga? Takim osobom zdecydowanie tak. Nigdy nie powiedziałam do Laury "Nie tnij się,  jesteś głupia,  bo to robisz!" Dlatego,  że to stwierdzenie bardziej zniżyło by jej poziom wartości. Zawsze jej powtarzałam "To co robisz jest niewłaściwe", a ona zawsze odpowiadała "Ale pomaga", ostatnio jednak jej kwesta się zmieniła i w odpowiedzi usłyszałam "Wiem, dziękuję,  że mi to uświadamiasz". Doświadczenie nauczyło mnie, że takim ludziom trzeba pomagać jak tylko się potrafi,  więc staram się zrobić wszystko co w mojej mocy by jej pomóc. W jaki sposób? Staram się mówić jej,  że z problemami trzeba walczyć,  a nie jak się upadnie leżeć i się poddawać.  Nie mogę bezczynnie patrzeć jak na jej nadgarstku jest coraz więcej ran, mówię jej, że musi postawić się sama sobie i wziąć się w garść,  a wtedy wygea i zobaczy, że jest najlepsza~ a nie słaba,  jak jej się wydaje.
~~~
Właśnie ruszyłam na spotkanie z Laurą~ przeczuwam kolejną poważną rozmowę. 
-Witaj- podeszłam do niej i pocałowałam ją w policzek na powitanie, jak to mamy w zwyczaju.
-Cześć- obejmuje mnie- Muszę Ci wszystko opowiedzieć- oznajmiła i usiadła na ławce.
-No to opowiadaj- usiadłam obok niej gotowa na zwierzenia przyjaciółki.
-Znowu to zrobił,  znowu uciekłam z płaczem z domu...
♡♡Oczami Laury, 2h wcześniej♡♡
Wróciłam do domu,  znów pełna strachu i układająca w głowie plan wydarzeń.
-Córeczko!- zawołał mnie ojciec. Bicie mojego serca przyspieszyło, wrócił pewnie cały upity.
-Już idę! -odkrzyknelam. Musiałam do niego iść,  bo gdybym nie poszła byłoby źle. Powoli poszłam do salonu,  gdzie ojciec leżał na kanapie z piwem w ręku. Zaczęłam się trząść ze strachu,  jest nieobliczalny- Tak?- spytałam zatrzymując się w drzwiach.
-Podejdź- rozkazał,  stanęłam przed nim i spojrzałam w te jego pełne złości oczy.
-Jestem,  więc czego chcesz?
Wstał z kanapy i popchnął mnie na na nią lekko,  upadłam na bok i szybko uniosłam się do pozycji siedzącej.
-Jesteś już taka dorosła,  piękna- o nie,  zaczęło się. Zbliżył się do mnie i ściągnął mi rękaw bluzki.  Drgałam ze strachu- Nie bój się- powiedział spokojnym głosem.
-Zostaw mnie! - zaczęłam się wyrywać,  ale on był silniejszy. Przywarł mnie do łóżka i zdarł ze mnie ubranie,  rozpłakałam się.
-Zamknij się!- krzyknął i rozbierał się.  Zadzwonił jego telefon z gabinetu, musiał wyjść- Masz tu czekać!
Gdy tylko opuścił salon w samej bieliźnie wyszłam przez okno. Usiadłam pod drzewem kilka ulic od domu, wtedy podszedł Ross.
-Laura, trzymaj- zdjął swoją koszulkę i podał mi ją. Założyłam ubranie chłopaka, czyli mojego przyjaciela.
-Dziękuję- trzęsłam się z zimna. Usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem.
-Znowu?
-Tak.
Nic więcej nie mówiliśmy,  nie było zbędnych pytań.  On zna mnie tak jak nikt inny, kocham go za to jaki jest.
Nigdy mnie nie opuścił, tak samo jak Alexa.  Jest moją przyjaciółką, ale nie zasługuje na przyjaźń z nią.
-Widziałem rano twoją mamę,  szła...- zaczął,  przerwałam mu i pokiwałam głową,  by nie kontynuował.
-Wiem w jakim była stanie. Wczoraj wymieniliśmy już drugi raz w miesiącu okno,  rodzice je wybili podczas kłótni- wydukałam,  a on bardziej przycisnął mnie do siebie.
-Och, przykro mi Lau, a jak tam w szkole? Pewnie też nie najlepiej- nawet nie musiał zgadywać. Nienawidzę szkoły i tych div, chodzących na szpileczkach, z tapetą na twarzy i do tego uważających się za jakieś gwiazdy.Mam dość przechodzenia obok nich korytarzem i słuchania obelg oraz krytyki na mój temat. Dlaczego nawet w liceum muszę cierpieć? Czy w tym świecie nie można być sobą?
-Nie najlepiej -odparłam.
***************Oczami Alexy*******
Laura skończyła opowiadać.
-Zrobiłaś to?- spojrzałam na jej nadgarstki i opuszkami palców dotknęłam świeżych ran.
Znałam odpowiedz~ zrobiła to.
-Przecież wiesz- zniżyła głos-Alexa ja nie potrafię. Jestem słaba, nie daję rady. Jestem głupia, bo zamiast walczyć o lepsze życie, tworzę kolejne rany.
Zamarłam. Mam dla ludzi znajdujących się w takiej samej sytuacji jak ja kolejną radę~ kiedy twój przyjaciel cierpi i upada, to do cholery masz pomóc mu wstać, a nie pozwalać, by upadł jeszcze niżej. Jak wyciągnąć ważną dla nas osobę z otchłani problemów i niskiej samooceny? Trzeba dawać wsparcie i angażować się w sytuację oraz się do niej dostosowywać. Nie można rzucać słów na wiatr,  gdy rozmawia się z taką osobą,  trzeba przemyśleć każde zdanie aby dotrzeć do niej.
Czasami,  kiedy leżę na łóżku,  to zamykam oczy i wyobrażam sobie,  że jestem w takiej samej sytuacji jak Laura,  wtedy udaje mi się myśleć tak jak ona i łatwiej mi ją zrozumieć. Nie wystarczy powiedzieć Będzie dobrze, należy się bardziej zaangażować. Mówić swojej przyjaciółce/ przyjacielowi jak bardzo nam na niej/nim zależy,  uświadomić,  że mają dla kogo żyć.
-Jesteś silna, bo masz odwagę przyznać się,  że źle postępujesz  okaleczając się. Pamiętaj, że blizny są jak rany odniesione w walce~ na swój sposób piękne.  Pokazują jaką ciężką drogę przeszłaś i jak silna dzięki temu się stałaś.
-Ty to zawsze wiesz co powiedzieć- przytuliła mnie- Dziękuję,  że jesteś i rozumiesz.  Ale nie mam powodów do życia
Rozumiem ją,  bo robi to z problemów,  a nie dla szpanu. O tak, znam takie przypadki,  gdy dziewczyny tną się dla zaimponowania innym. Wtedy to nie nazywa się bycie silnym,  tylko istna głupota. Takie osoby jak Laura są na swój sposób mądre,  część z nich tnie się nieświadomie i nawet ich to nie boli,  bo uodpornili się na ten ból. Cięcie się wtedy juz im nie pomaga,  nie mogą przenieść bólu psychicznego na fizyczny. A mimo to robią kolejne blizny~ są uzależnieni. Wtedy aby zapomnieć o beznadziejnej rzeczywistości sięgają po inne środki 'zapomnienia o bólu', takie jak tabletki, a nawet narkotyki.
Dlatego możesz,  a nawet musisz pomoc bliskiej osobie,  zanim żyletka nie pomoże i będą chcieli użyć innych sposobów. Tylko pamiętaj, że mówienie "Jesteś głupia", "jesteś idiotką" nie pomoże,  ale zaszkodzi jeszcze bardziej i możesz przyczynić się nawet do śmierci.
-Jeśli nie masz dla czego żyć,  znajdź coś za co mogłabyś umrzeć- powiedziałam, spojrzała na mnie i na jej twarzy pojawił się piękny uśmiech.
-Jesteś wspaniała i mądra.
-Jestem głupia, bo jeszcze Ci nie pomogłam.
-Pomagasz mi każdym gestem i mądrym słowem,  a wtedy robie kolejny krok do mety
-Której mety?
-Mety życia.
Czasami przebrnięcie przez przez całą drogę do mety życia zajmuje dni, miesiące,  a nawet lata.  Ale warto tyle czekać na skutki i świadomość,  że niby "głupią gadką" uratowało się komuś życie jest niesamowita.
***Rok później***
Laura wyprowadziła się od rodziców i mieszka ze mną w naszym mieszkaniu.  Jest clen już pół roku (nie okaleczała się). Jej rodzice podobno wzięli rozwód.  Ostatnio dowiedziałyśmy się, że jej matka zaczęła uczęszczać na terapię,  a ojciec jest na odwyku. Skończyłyśmy liceum pozbywając się przy tym hejterów Laury.  Zycie toczy się dalej...lepiej oczywiście.
-Alexa! Znowu się zamysliłaś- szturchnęła mnie Laura.
-Myślałam o drodzę, którą przeszłaś.
-Przeszłyśmy- poprawiła mnie- Przechodziłaś to razem ze mną.
-Och no tak- westchnęłam.
-Doszłyśmy do mety życia,  dzięki tobie jestem szczęśliwa.
-I dzięki Rossowi.  Pomagał nam w niektórych odcinkach- zauważyłam.
-No fakt. Kocham go.
Kocha go. Znalazła kogoś, dla kogo chce żyć.  Ty też możesz żyć lepiej,  jeśli tego chcesz...

******
Witajcie ♡
One Shot jest nietypowy i mam nadzieje,  ze wam się podobał,  a może nawet was czegoś nauczył.
Przepraszam za błędy, ale pisałam na telefonie ♡
Mi osobiście bardzo się podoba, ale to wy oceniacie :*
~Alex ♡

wtorek, 11 listopada 2014

Rozdział 1 ♡

"Wyobraźnia bez wiedzy może stworzyć rzeczy piękne. Wiedza bez wyobraźni najwyżej doskonałe."

-Stoję nad wielką przepaścią, wystarczy jeden podmuch wiatru, bym tam spadła, w tą otchłań ciemności. Trzęsę się ze strachu, bojąc się, że stracę równowagę.Staram się myśleć o czymś bardziej przyjemnym, niż o sytuacji, w której się znajduję. Chwieję się i spadam w dół... Spadam z myślą, że to już koniec, zamykam oczy. Kiedy unoszę powieki znajduję się w jego silnych ramionach, tuli mnie do siebie. Widzi, że już mam otwarte oczy i stawia mnie na ziemi. Rozumie pan?- pyta brunetka leżąc na łóżku w gabinecie psychologa, lekarz patrzy na dziewczynę beznamiętnie i kiwa głową.
-Możesz opisać tego chłopaka?- pyta specjalista, Laura unosi się do pozycji siedzącej podpierając rękami z tyłu.
-Ma blond włosy i mocno brązowe oczy, w których dostrzegam smutek, żal, współczucie, bezradność i ból. Jest strasznie blady, a jego usta nie drgają, są pełne i smutne.Nie odzywa się do mnie, więc nie mam pojęcia jaki ma głos. Na tym się kończy, budzę się cała spocona, jest mi duszno i gorąco- wyznaje nastolatka i z powrotem kładzie się na miękkim materacu.
-Często ma pani ten sen?- lekarz wszystko dokładnie notuje w notesie.
-Codziennie od miesiąca- odrzeka brunetka. Marano każdej nocy przeżywa to samo. Noc w noc ten sam sen, który już zna na pamięć... Nie pomaga jej nic, herbaty, zioła...kompletnie nic.Postanowiła poradzić się rady u specjalisty, uczęszcza na zajęcia do różnych lekarzy, ale u każdego to samo. Ta sama śpiewka: opisywanie snu, żmudne pytania i to wszystko, a żadnej poprawy.
-Myśli pani, że to sen proroczy?- lekarz uważnie przygląda się dziewczynie, czekając na odpowiedz, by móc wszystko zanotować.
-Nie wiem. Mogę powiedzieć panu tylko, że wcześniej też miałam sny z udziałem tego chłopaka, co prawda były to pojedyncze objęcia Morfeusza, ale sama świadomość, że on tam był...- mówi wlepiając wzrok w sufit. Blondyn z jej snów nikogo jej nie przypomina, dziewczyna usiłuje skojarzyć go z kimś z jej życia, ale nie  udaje jej się to. A może ten chłopak dopiero się pojawi? Prawdopodobne jest to, że to tylko wytwór jej wyobraźni, który jest ideałem jej chłopaka, pojawiającym się w snach. Laura zawsze miała słabość do blondynów, więc to wszystko nie może być zwykłym przypadkiem...
-A może ten chłopak był kimś ważnym dla pani w dzieciństwie? Jakimś przyjacielem, który opuścił panią?- brawo dla lekarza! 1-0 dla Laury, która dawno już na ten pomysł wpadła- Nie miała pani jakiegoś kolegi blondynka, z którym bawiła się w piaskownicy?
Dziewczyna kiwa przecząco głową. Przejrzała wszystkie zdjęcia z dzieciństwa jakie miała, na żadnym zdjęciu, gdzie była w gronie przyjaciół nie dostrzegła chłopca z blond czupryną.
-Nie, nie miałam- zaprzecza podejrzeniom pana Jake'a kiwając głową na boki.
-Może widziała pani jego zdjęcie w internecie i się pani spodobał?- drwi lekarz, Laura patrzy na niego i przez chwile się zastanawia. Może rzeczywiście? A może widziała tego chłopaka gdzieś na ulicy, lub w innym miejscu publicznym? Ale to niemożliwe mija tylu ludzi, a więc dlaczego on? To musi mieć jakieś powiązanie z czymś innym.
-Nie, nie wiem- plącze się nastolatka.
-Musi pani popytać znajomych, rodzinę...Może to daleki krewny, którego widziała pani raz na oczy, lub chłopak, który był na tej samej imprezie co pani- tłumaczy lekarz...
-Nie chodzę na imprezy- mamrocze Laura, lekarz patrzy na nią z rozchylonymi ustami- To nie dla mnie- wyjaśnia. Dziewczyna w przepychu czuje się przytłoczona, dlatego woli zwykłe spotkania towarzyskie w małym gronie najbliższych przyjaciół. Wystarczy jej zakręcona siostra Vanessa i jej paczka imprezowiczów, którzy codziennie powodują tłok w domu, a co najgorsze wchodzą tam gdzie nie powinni.
-A powinna pani korzystać z życia i bawić się dopóki może- stwierdza lekarz Jake- Starość nie radość, niech panienka spojrzy na mnie- śmieje się psycholog, na twarzy brunetki także pojawia się cień uśmiechu.
-Dziękuję za wizytę- unosi się osiemnastolatka i podaje lekarzowi dłoń, następnie wychodzi pospiesznie z gabinetu.W holu zakłada płaszcz, a szyję owija szalem, wychodzi z kliniki. Podchodzi powoli do samochodu, w którym za kółkiem siedzi Vanessa i siada na miejscu pasażera.
-Jak było?- pyta siostrę starsza Marano. Laura nienawidzi ciekawości siostry i jej pytań, którymi jest dręczona dzień w dzień po wizytach.
-Dobrze- odpowiada niechętnie...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie Pandy <3
Muszę Wam powiedzieć, że nienawidzę pisać pierwszych rozdziałów...
Są takie nudne i bezsensowne.Początkowe rozdziały będą krótkie ;)
Proszę o szczere komentarze ;*
~Alex <3

piątek, 7 listopada 2014

Prolog ♡

Ona zna tylko jego pozory, nie ma pojęcia jak wygląda jego wnętrze. Nigdy nie słyszała jego głosu,  ale wyobrażała sobie te brzmienie wywodzące się z tych pełnych ust. Jego ramiona w których lądowała po upadku,  były tak silne i umięśnione, ratowały ją przed śmiercią. Tak bardzo chciałaby odkryć jego tożsamość,  dowiedzieć się kim on jest.  Ale nie potrafi...tyle prób,  tyle upadków,  zero postępów~ tak wyglądają wyniki monotonnego śledztwa. Poszukiwania kogoś, kto istnieje tylko w jej wyobraźni. Być może nigdy nie odkryje osobowości tego chłopaka,  nigdy nie dowie się jak ma na imię i co ma wspólnego z jej życiem. W jej myślach pojawił się tłok myśli próbujących przypomnieć sobie jego, ale nigdzie go nie znalazła. Tyle przeszukanych zdjęć, wypytywań rodziny i nic. Stoi w miejscu. Tok wydarzeń nie pozwala jej na kolejny krok zbliżający ją do mety. Takich kroków jest tysiące,  a ona ma wrażenie jakby z kolejną wiadomością cofała się z powrotem do startu. Nie zaczęła nawet gry, boi się rywalizacji między prawdą, a oczekiwaniami. Z każdym ruchem rozum mówi "To nie ma sensu,  poddaj się", ale ona nie chce w głębi serca kolejnej porażki, po upadku podnosi się i idzie dalej,  mając nadzieje. Jej motto życiowe, to cytat "Idź powoli,  ale nigdy się nie cofaj". Ona nie ma się do czego cofać,  w końcu nawet nie wystartowała. To wszystko jest skomplikowane,  ma do wyboru- Porażka, albo zwycięstwo.  Co wybierze? Przecież wygrana jest bliżej niż się jej wydaje.  Nie dostrzegła nawet swoimi brązowymi tęczówkami jak blisko.  On jest na wyciągnięcie ręki,  tylko czy uda się jej go dosięgnąć?
Być może Laura stanie na mecie i wykrzyknie: Wygrałam!...


♥♡♥♡
Witajcie na moim nowym blogu Pandy!
Prolog zbyt wiele wam nie zdradza,  w zasadzie chyba nic nie można z niego wywnioskować,  no oprócz tego,  że główną bohaterką jest Laura Marano :)
Powiem wam, że prolog ma bardzo dużo powiązań z opowiadaniem :)
Bardzo, bardzo dużo :D Chociaż wy i tak się nic z tego nie domyślacie- przynajmniej tak mi się wydaje heh :*
Mam nadzieje,  że to moje dzieło będzie czytało wiele osób, a także komentowało wiele moich kochanych pandek ♡
~Alex ♡